Skrzydłowy MMTS-u Kwidzyn, autor trafienia, które przesądziło o remisie w regulaminowym czasie gry, tak widzi przyczyny metamorfozy swojej drużyny w drugim starciu z Azotami Puławy: - Przede wszystkim to co pokazaliśmy w drugiej połowie sobotniego meczu wołało o pomstę do nieba. Dzisiaj po przerwie wyszliśmy bardziej skoncentrowani, z nastawieniem, żeby nie popełnić tamtych błędów. Udało nam się doprowadzić do dogrywki, w której też było niezwykle ciężko, ale ostatecznie udało się zwyciężyć i cieszymy się ogromnie - powiedział.
Czwarty po fazie zasadniczej zespół PGNiG Superligi trenowany jest od tego sezonu przez młodego szkoleniowca Patryka Rombla. Wynik osiągnięty już przez 33-latka budzi szacunek. W zawodowym sporcie trenerzy w jego wieku rzadko otrzymują szansę zaprezentowania swoich umiejętności, na tak wysokim poziomie, jakim jest najwyższa klasa rozgrywkowa. - Wykonaliśmy z Patrykiem ogromną pracę. Na początku sezonu powtarzał nam, żebyśmy ciężko harowali, a kiedyś to zaprocentuje. Mam nadzieję, że to jest właśnie ten moment, ta dogrywka, która przechyli szalę zwycięstwa na naszą korzyść - przekonuje jego podopieczny, Adrian Nogowski.
Przed MMTS-em dwa mecze na własnym parkiecie, w których Nogowski i jego koledzy będą zapewne "gryźli parkiet", aby pokonać Azoty i już w niedzielę odbierać od oficjeli z ZPRP brązowe medale mistrzostw Polski. - Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Może się skończyć 3:1 w jedną, albo drugą stronę. Jeśli zagramy z taką ambicją i wolą walki jak dziś, to miejmy nadzieję, że już nie będziemy wracać do Puław. Gdyby jednak stało się inaczej, to chciałbym, żeby w decydującym meczu był taki doping i atmosfera na trybunach jak dzisiaj. Może nasi kibice też przyjadą w większej liczbie. Na pewno życzyłbym sobie, żeby była czysta walka, bez żadnych złośliwości.
ZOBACZ WIDEO Vive Tauron Kielce w Final Four!