Zgoda zwycięża Łączpol - relacja z meczu Zgoda Ruda Śląska - Łączpol Gdynia

Po zaciętym spotkaniu, obfitującym w wiele błędów, niewykorzystanych sytuacji i dramatycznej końcówce, Zgoda Ruda Śląska zwyciężyła Łączpol Gdynia w stosunku 27:24 (16:14). Mecz był pojedynkiem trenera reprezentacji, Krzysztofa Przybylskiego z jego asystentem Grzegorzem Gościńskim. Zgoda przystępowała do meczu osłabiona brakiem Jagody Olek, co jednak nie odbiło się negatywnie na grze gospodyń w środku obrony.

Początek to zespołowa gra Łączpolu i pojedynek całej gdyńskiej drużyny z Joanną Wagą - 5:5 w 7 min. Z pięciu bramek Zgody Waga rzuciła 3, a pozostałe dwie padły po jej asystach. Łączpol ma wśród wielu opinię drużyny grającej chamsko i brutalnie. Tą opinię gdynianki potwierdziły - tylko w pierwszych siedmiu minutach pomoc lekarska była udzielana zawodniczkom Zgody trzykrotnie. Gospodynie powoli doszły do siebie po szoku pierwszych minut i uzyskały 3 bramki przewagi (8:5 w 9 min. i 9:6 w 10 min.). W uzyskaniu tego prowadzenia bardzo pomogły dwie bramki Małgorzaty Kucińskiej. Po dojściu do składu Małgorzaty Krzymińskiej trener Zgody dysponuje trzema "kołowymi"

i dlatego szuka dla Kucińskiej innej pozycji. Pozycja być może znalazła się na prawym rozegraniu, bo Kucińska swoje bramki rzuciła właśnie z tej pozycji. W Łączpolu, w tym okresie, dwoma bramkami z dużego dystansu popisała się Monika Aleksandrowicz. Trener Gościński wobec objęcia trzybramkowego prowadzenia przez Zgodę wpuścił na boisko swoje nowe "nabytki"- Karolinę Szwed i Katarzynę Koniuszaniec. Gra gdynianek zyskała na wartości, okres między 15 a 25 min. to dwie bramki Zgody i pięć Łączpolu - wynik sumaryczny 13:14. W negatywnych rolach wystąpili sędziowie, pozwalający na brutalną grę Łączpolu. Joanna Waga była opatrywana po faulu w 17 min., dwie minuty później Anna Świszcz otrzymała uderzenie w twarz, po którym nie pojawiła się na boisku do końca pierwszej połowy. Trener Przybylski, wobec utraty prowadzenia swojej drużyny, poprosił o przerwę. Przerwa dała efekt, bo ostatnie pięć minut Zgoda wygrała w stosunku 3:0 i do przerwy prowadziła 16:14. Bardzo dobrze broniła Weronika Mieńko (9 obron do przerwy). Sołomija Sziwierska, w bramce Łączpolu, obroniła 5 piłek i rzut karny.

Pierwsze pięć minut drugiej połowy to utrzymywanie przez Zgodę dwubramkowego prowadzenia. W 36 min. Karolina Szwed, podczas ataku na bramkę Zgody, przewróciła się przez nogę Justyny Weselak i ze skręconą nogą została zniesiona z boiska. Źle to podziałało na gdyńską drużynę, Zgoda narzuciła swój styl gry i w 45 min. objęła najwyższe prowadzenie 22:16. W Łączpolu zawodziła Koniuszaniec- 4 razy pod rząd jej rzuty w sytuacjach "sam na sam" obroniła Mieńko. Od 45 min. Zgoda zupełnie "stanęła", przez 10 min. nie potrafiła zdobyć bramki i w 55 min. był remis 22:22. Spory udział w doprowadzeniu do remisu miała Anna Musiał, która w okresie do 45 do 55 min. rzuciła cztery z sześciu bramek Łączpolu. Koniuszaniec rzuciła bramkę podczas gry Zgody w osłabieniu. Osłabienie 5:6 nie nastąpiło wskutek kary, ale błędu komunikacji "ławki" z "boiskiem". Wymiana zawodniczek "atakujących" na "obronne" trwała tak długo, że Łączpol wykorzystał to jako grę w przewadze. Zgoda z trudem odzyskała prowadzenie (23:22) i cieszyła się z prowadzenia kilka sekund. Po raz drugi doszło do żenującego błędu komunikacji, 4 zawodniczki pobiegły na ławkę, a Łączpol błyskawicznie wykorzystał grę 6:2. Zgoda po raz drugi odzyskała prowadzenie (24:23 za sprawą Weselak), a po kilku sekundach gdynianki "zrewanżowały" się Zgodzie w gapiostwie. Arcyważną piłkę ze wznowienia przechwyciła wbiegająca do obrony Małgorzata Krzymińska. Atak po tym przechwycie skończyła bramką Katarzyna Gleń, co dało Zgodzie prowadzenie 25:23 na 80 sekund przed końcowym gwizdkiem i praktycznie zwycięstwo. W Zgodzie na szczególne uznanie zasłużyła Justyna Weselak. 6 bramek, umiejętne zajmowanie pozycji, podsłony i asysty wniosły spory wkład w zwycięstwo Zgody. Na środku obrony, w duecie z M. Krzymińską, po raz kolejny była "nie do przejścia". Poza nią tradycyjnie wyróżniły się Mieńko i Waga. Łączpol zagrał zespołowo, trudno kogokolwiek wyróżnić, żadna ze zawodniczek nie rzuciła więcej niż 4 bramki. Musiał wszystkie bramki rzuciła z łatwych sytuacji, Koniuszaniec do 4 bramek dołożyła aż 6 niewykorzystanych sytuacji, "kołowe" Stachowska i Kulwińska "razem" rzuciły jedną bramkę z gry. W ogóle, w całym meczu, gdynianki rzuciły wiele piłek w słupki i poprzeczkę. Nie można jednak w takim wypadku mówić o ich pechu, bo już najmłodszych adeptów piłki ręcznej uczy się, że rzut w poprzeczkę lub słupek to nie pech, tylko rzut niecelny.

Zgoda Ruda Śląska - Łączpol Gdynia 27:24 (16:14)

Zgoda: Mieńko, D.Krzymińska - Kucińska 3, Weselak 6, Gleń 3, Jasińska 3, Mrozek 2, M.Krzymińska 1, Pawlik 0, Świszcz 0, Waga 9.

Łączpol: Sziwierska, Jurkowska - Kulwińska 1, Szott 1, Koniuszaniec 3, Szwed 2, Musiał 4, Stachowska 4, Aleksandrowicz 3, Całużyńska 1, Andrzejewska 2, Sulżycka 3.

Widzów: 180.

Komentarze (0)