Mecz zakończył się wynikiem 21:32 i zawodniczki przyjezdne po końcowej syrenie mogły wykonać taniec radości. - Podczas pierwszego meczu z Olimpią w Jeleniej Górze za bardzo chciałyśmy i Nowy Sącz nam odjechał. Później dałyśmy ciała w Kościerzynie, gdzie mogłyśmy już zapewnić sobie utrzymanie, grę w barażach. Niestety tak się nie stało i musiałyśmy walczyć do samego końca - komentowała Joanna Załoga.
KPR Jelenia Góra zajął 11. miejsce w PGNiG Superlidze, co oznacza baraż z II drużyną I ligi. Wszystko wskazuje na to, że nie będzie takiej konieczności z uwagi na kłopoty SPR-u Olkusz. Zwycięzcy I-ligowych rozgrywek brakuje pieniędzy na grę w PGNiG Superlidze i bardziej realne jest to, że drużyna pozostanie na jej zapleczu. Wtedy bezpośredni awans uzyska KPR Kobierzyce, druga drużyna I ligi, która miała grać baraż.
- Jeśli nam potknęłaby się noga w ostatnim meczu, spałybyśmy z Ekstraklasy. Nie wyobrażam sobie tego, bo Jelenia Góra od 1998 roku nieprzerwanie występuje w tej lidze. Ja jako wychowanka cieszę się, że pomogłam utrzymać Ekstraklasę w Jeleniej Górze - powiedziała nam Załoga.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Drużyna Mirosława Sandeckiego do przerwy remisowała z Olimpia-Beskidem Nowy Sącz i podobnie było w starciu chorzowskiego Ruchu z UKS-em PCM Kościerzyny. Wszystko było sprawą otwartą, ale zarówno jeleniogórzanki, jak i podopieczne Dariusza Męczykowskiego odskoczyły rywalkom po zmianie stron.
- Bałyśmy się tego meczu, ale okazało się, że nie taki lew zły. Walczyłyśmy do końca i dałyśmy radę. Nie znałyśmy wyniku z Chorzowa i zachowałyśmy zimne głowy do samego końca. Podczas przerwy powiedziałyśmy sobie, że musimy zabiegać dziewczyny z Nowego Sącza. Widziałyśmy już pod koniec I połowy, że nie mają siły. My przez ostatnie dwa tygodnie miałyśmy luźniejsze treningi, żeby zachować siłę na mecze. Praktycznie cały mecz grałyśmy jedną siódemką, dopiero w końcówce trener dał pograć zmienniczkom - zauważyła skrzydłowa.
KPR wygrał w Nowym Sączu, natomiast w Chorzowie Ruch poległ z UKS-em PCM Kościerzyna i spadł z ligi. - Ruch nie wygrał ani jednego meczu w play-out, dziewczyny się wypaliły. Tydzień temu po meczu w Jeleniej Górze mówiły, że są bardzo zajechane ciężkimi treningami. Myślę, że to miało kluczowy wpływ. My natomiast miałyśmy już mocniejszy skład. Ja wróciłam po ciąży, kontuzje wyleczyły Sabina Kobzar i Małgorzata Mączka. Gra naszego zespołu wyglądała całkiem inaczej - zakończyła Joanna Załoga.