Sądeczanki nie miały większych emocji podczas walki o byt, bo zapewniły sobie go już w pierwszej kolejce play-out. Do meczu z KPR-em były niepokonane w tej fazie rozgrywek. Do przerwy starcia z zespołem z Jeleniej Góry był remis 12:12. Rywalki po zmianie stron zdecydowanie odskoczyły.
- Już pierwszej połowie obrona nie funkcjonowała, jak należy. Trudno dziewczyny mobilizować do walki, kiedy gra się o nic. Dziewiąte miejsce miałyśmy już dawno zapewnione. Problemy w obronie wpłynęły na atak - stwierdziła trenerka Lucyna Zygmunt.
Zauważalna gołym okiem była słabsza postawa rozgrywającej Tamary Smbatian. - Przez cały tydzień nie było jej na treningach, bo zdawała egzaminy we Lwowie i przyjechała bezpośrednio na mecz. Nie było też Oli Olejarczyk, więc treningi były trudne do przeprowadzenia. Myślę, że też szwankowała u nas skuteczność, bardzo dużo rzutów trafiało w nogi bramkarek i w słupki - zauważyła szkoleniowiec Olimpii-Beskidu.
Sądeczanki zakończyły sezon na 9. miejscu w PGNiG Superlidze, co można określić mianem przynajmniej małego niedosytu, zważając na potencjał Olimpii-Beskidu. - Myślę, że nie. Nasza drużyna składała się tak naprawdę z zawodniczek, które przyszły do nas z różnych zespołów. Był to zespół do posklejania i zafunkcjonowało to dopiero pod koniec rundy rewanżowej. Naszym celem było utrzymanie i to udało się zrealizować - zakończyła Lucyna Zygmunt.
ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}