W trzech finałowych spotkaniach padło dokładnie sto siedemdziesiąt pięć bramek - dziewięćdziesiąt pięć rzucili kielczanie, autorami osiemdziesięciu byli z kolei Nafciarze. Piętnaście trafień różnicy to sporo biorąc pod uwagę rangę meczów. O takim bilansie zdecydowały jednak w głównej mierze dwa pierwsze spotkania w Kielcach (35:29, 33:26 dla gospodarzy), w których gracze z województwa świętokrzyskiego nie mieli żadnych problemów z pokonaniem płocczan.
Najbardziej wyrównane było ostatnie starcie. Wiślacy jak zwykle pokazali, że na swoim terenie są niezwykle mocni i chociaż przez większość spotkania to kielczanie prowadzili i konsekwentnie utrzymywali swoją przewagę, Nafciarze nie poddali się i cały czas wierzyli w zwycięstwo. Gospodarze z mozołem odrabiali starty do żółto-biało-niebieskich i udało im się tego dokonać kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Na swoje pierwsze prowadzenie w meczu wyszli w 56. minucie, ale nie udało im się dociągnąć korzystnego wyniku do końcowej syreny. Płocczanie zupełnie się pogubili i mimo że mieli przewagę jednego zawodnika, stracili piłkę w ataku. Doświadczeni kielczanie nie przegapili takiej okazji i szalę zwycięstwa przechylili na swoją stronę.
- Wisła miała swoje szanse, w końcówce wyszła na jednobramkowe prowadzenie, grała w przewadze, ale tego nie wykorzystała. To świadczy o sile naszego zespołu. W tym sezonie rozegraliśmy dużo takich spotkań, gdzie o wyniku decydowały ostatnie minuty czy sekundy i to jednak pomaga - powiedział bramkarz ekipy z Kielc, Sławomir Szmal.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Zawodnik przyznał, że chociaż w dwóch pierwszych meczach jego zespół odniósł łatwe zwycięstwo, to wszyscy nastawiali się, że na swoim terenie Wiślacy postawią bardzo twarde warunki.
- Spodziewaliśmy się trudnego meczu. W Orlen Arenie zawsze ciężko się gra. Emocje były do ostatniej minuty, właściwie zdecydowała końcówka. Oba zespoły zagrały znakomicie w obronie. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, ale teraz mamy już tydzień do kolejnego ważnego wydarzenia - podsumował Szmal.
W sobotę w Warszawie rozpocznie się turniej finałowy Pucharu Polski. W pierwszym meczu kielczanie zmierzą się ze Stalą Mielec, a płocczanie z Górnikiem Zabrze. Chociaż obie ekipy wyrażają się o swoich przeciwnikach z wielkim szacunkiem i twierdzą, że w sporcie wszystko się może zdarzyć, nikt nie wyobraża sobie finału innego niż starcia na linii Kielce-Płock. Jeśli dojdzie do takiego pojedynku, Nafciarze będą mieli świetną okazję by zrewanżować się żółto-biało-niebieskim za mistrzostwa Polski.