Kielczanie w piątek byli wyluzowani. Uśmiechali się, z dziennikarzami rozmawiali długo i cierpliwie. W Kolonii są już po raz trzeci, częściej od nich w turnieju Final Four grały tylko THW Kiel (6) oraz FC Barcelona Lassa (5).
Mistrzowie Polski znów przyjechali na najważniejszą klubową imprezę sezonu w roli brytyjskiego "underdoga". Jeśli przegrają, nikt im głowy nie ukręci. Sukces jest jednak w zasięgu. Zawodnicy Dujszebajewa są na szczycie formy, a turnieje Final Four lubią niespodzianki. Ligę Mistrzów potrafiły wygrywać w ostatnich latach HSV Hamburg i SG Flensburg-Handewitt. Kielczanie także mogą podbić Europę, choć bukmacherzy za ich sukces płacą w stosunku 1 do 8.
Vive będą dopingować w Kolonii tłumy. Oficjalnie klub otrzymał od organizatorów 700 biletów, fanów z Kielc będzie jednak więcej. Podczas piątkowego opening party frekwencyjnie lepiej wypadli tylko sympatycy MVM Veszprém. Polacy byli głośni i kolorowi. Nie ostudził ich nawet ulewny deszcz, który późnym popołudniem usiłował schłodzić entuzjazm w Kolonii.
ZOBACZ WIDEO Piotr Masłowski: łatwiej byłoby gdybyśmy byli w trudniejszej grupie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Feniks z popiołów
Sobotni rywal kielczan to w europejskiej czołówce wciąż nuworysz. 4 lata temu paryżanie byli pariasem, który na krajowych rywali spoglądał z dwunastego miejsca w lidze. Otarli się nawet o degradację, fanom Chambery Savoie HB i Montpellier Agglomeration HB mogli tylko zazdrościć.
Wtedy kibice żyli wspomnieniami z lat 2004-08, gdy klub - napędzany fortuną giganta francuskiego rynku utylizacji odpadów Luisa Nicollina (i branżą, i tuszą przypominał Tony'ego Soprano) - dwa razy stawał na podium mistrzostw kraju i zdobył Puchar Francji. El Dorado skończyło się, gdy właścicielowi wygasł kontrakt na wywóz paryskich śmieci. A w biznesie sentymentów nie ma.
Sukces po katarsku
Dzisiejszą potęgę klubu zbudował Katarski Fundusz Inwestycyjny. Prezes Nasser-Al Khelaifi (człowiek-orkiestra: były tenisista, właściciel QSI, prezes piłkarskiego PSG oraz telewizyjnego giganta BeIN Media Group) sypnął groszem i sprowadził nad Sekwanę gwiazdy. W tym sezonie budżet klubu sięgnął 15 milionów euro - to tyle, ile do wydania mają Rhein-Neckar Lowen, Flensburg i Fuchse Berlin razem wzięte.
Vive takich możliwości finansowych nie ma. Kiedy nowego pracodawcy szukał Mikkel Hansen, kielczanie stanęli do licytacji. Oferty kontraktowej opiewającej na milion euro, którą złożyli Duńczykowi paryżanie, mistrzowie Polski jednak nie przebili. To, że nad Sekwaną z groszem się nie liczą, pokazał też przykład Nikoli Karabaticia. Za rozwiązanie kontraktu Francuza z Barceloną PSG wyłożyło 2 miliony euro.
Wyprawa po marzenia
Zespół Zvonimira Serdarusicia to nie tylko Hansen i Karabatić. W Paryżu grają też Thierry Omeyer, Luc Abalo czy Daniel Narcisse. - To jednak tylko ludzie. A my też mamy w składzie gwiazdy - zauważa przytomnie rozgrywający Vive Uros Zorman.
Leworęcznego zawodnika klasy Krzysztofa Lijewskiego w Paryżu szukać próżno, Michał Jurecki gra sezon życia, a Julen Aguinagalde to obecnie najlepszy obrotowy globu. Ale siłą mistrzów Polski jest przede wszystkim zespół. O PSG niektórzy wciąż mówią, że to tylko zbiór indywidualności.
Trener THW Kiel Alfred Gislason mówi, że Francuzi są w tym meczu wielkim faworytem. Dziennikarz "L'Equipe" Yann Hildwein odpowiada, że tylko nieznacznym. Sukcesu mistrzów Polski - poza nimi samymi - nie obstawia nikt. To także ich siła. Presja ciąży na rywalach, Vive tylko może. A przecież kielczanie przyjechali tu tylko po to, by spełniać marzenia.
Kamil Kołsut z Kolonii
Terminarz turnieju Final Four Ligi Mistrzów
28.05.2016 (sobota)
15:15, Vive Tauron Kielce - Paris Saint-Germain HB
18:00, MVM Veszprém - THW Kiel
29.05.2016 (niedziela)
15:15, mecz o trzecie miejsce
18:00, finał