Vive Tauron Kielce dostał dofinansowanie z miasta

Kielecka Rada Miasta pozytywnie rozpatrzyła wniosek o przyznanie Vive Tauronowi dodatkowych funduszy. Dzięki temu w najbliższym czasie konto zespołu zostanie zasilone o dwa miliony złotych.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec

Jednomyślną decyzją kieleckich radnych klubowi Vive Tauron przyznano jednorazową dotację w wysokości dwóch milionów złotych. Za poparciem wniosku głosowało dziewiętnaście osób, nikt się nie wstrzymał. Przyznanie pieniędzy zespołowi poprzedziła jednak ponad czterdziestominutowa  dyskusja.

- Każdy może wygłosić pean na rzecz klubu i jego osiągnięć, a z tych wszyscy jesteśmy dumni. Temu klubowi pieniądze należą się za wielki sukces, który osiągnął w poprzednim sezonie. Chciałabym, żeby klub i miasto ustaliły stałą kwotę przekazywaną na drużynę. Uważam też, że brakuje profesjonalnej kampanii reklamowej promującej miasto przez klub. Takie coś było przy okazji współpracy Vive z Urzędem Marszałkowskim. Spróbujmy wykorzystać  sukces klubu dla miasta - powiedziała Agata Wojda.

- Sława i rozgłos, który przynosi Vive nie podlega dyskusji. Rodzą się inne pytania. Skąd to zaskoczenie, bo nie dociera do mnie argumentacja, że potrzebne są pieniądze, bo klub wygrał Ligę Mistrzów. Ja uważam, że jeśli zespół drużyna bierze udział w takich rozgrywkach, to zakłada ich wygranie. Chciałbym wiedzieć, jakie są plany klubu na najbliższe lata, bo nie chciałbym, aby Rada była nagle zaskakiwana takimi wnioskami. Zgadzam się  jednak, że miasto nie wykorzystuje tego potencjału, który daje sukces klubu - stwierdził z kolei Marcin Chłodnicki. ZOBACZ WIDEO Rio: lekkoatleci szlifują formę (źródło TVP)

Inni radni wypowiadali się w podobnym tonie, dlatego na końcu wystąpił prezes Vive Tauronu, Bertus Servaas.

- Rozumiem te wszystkie pytania. Jeśli dostajemy dotację na 2 mln, to jest to 1,6 bo resztę trzeba odprowadzić jako podatek. Taką kwotę otrzymywaliśmy w 2015 i 2016 roku. Wynajem hali i szkolenie młodzieży kosztuje około półtora miliona złotych. Przez 14 lat mojej prezesury w klubie dopłaciliśmy wiele milionów. To nie jest tak, że za każdym razem chcemy dofinansowania. Są głosy, że jest to prywatny biznes, ale tak nie jest, bo prowadzenie go wynika z miłości do miasta, odpowiedzialności za społeczeństwo. Młodzież ma przykłady, dzieci muszą mieć co robić. My próbujemy to załatwić - dla nas, dla miasta, dla województwa, dla kraju.
My dbamy o finanse. Wystarczy zobaczyć, ile osób u nas pracuje. Mamy najlepszy klub pod względem marketingowym, musimy być z tego dumni. Nasi zawodnicy są w szkołach, są w Targach, spotykają się z trenerami, są do waszej dyspozycji, my jesteśmy gotowi do współpracy. Wiele razy byłem u prezydenta, ale nie jest prawdą, ze rozmawialiśmy o tym dopiero kilka dni temu. Finanse są potrzebne, budżet jest zamknięty. Problem jest to, że kiedy chcesz dostać licencję, nie możesz mieć długów, musimy je więc spłacić, a pieniądze od innych firm zapłacą później.  To ostatni wniosek w tym roku, już nie będę o nie prosił. Czasami mam odczucie, że nie rozumiemy tego sukcesu. Kielce to jedyna miasto, które ma drużyną, która wygrała Ligę Mistrzów w naszym kraju. Ja nie robię tego dla biznesu, ale dlatego, ze kocham moje miasto - tłumaczył Servaas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×