W swoim poprzednim występie HSC 2000 Coburg zachwycił. Zespół bez zawodników ogranych w Bundeslidze, skazywany na pożarcie w gronie najlepszych, sensacyjnie ograł rewelację poprzedniego sezonu, MT Melsungen.
Bohaterowie liczącego 41 tysięcy mieszkańców Coburga wrócili do własnej hali, by rozegrać spotkanie z ligowym potentatem, Rhein-Neckar Löwen. Sukces w Melsungen rozbudził apetyty kibiców, ale realnie oceniając, ligowy beniaminek nie miał argumentów, by zagrozić mistrzom Niemiec.
Licznie zgromadzona widownia miała jednak swoje momenty radości. Kilka efektownych obron zanotował Jan Kulhanek, bramki rzucał Steffen Cossbau. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o wyrównaną walkę.
Od 15 minuty Lwy z Mannheim bezlitośnie wykorzystywały błędy Coburga w rozegraniu akcji. Nie było mocnych na Gudjona Valura Sigurdssona, swoje trzy grosze wtrącił też Andy Schmid. Rhein-Neckar dominowało. Beniaminek ligi ambitnie walczył, ale rzuty padały łupem Andreasa Palicki. Szwed zachwyca od początku sezonu. Wybronił kolegom spotkanie o Superpuchar Niemiec z SC Magdeburg, a po kilku dniach jeszcze poprawił swój wynik. 53 proc. skutecznych interwencji robi wrażenie nawet na tle HSC Coburg.
ZOBACZ WIDEO: Ostatnia próba Majewskiego w karierze (wideo) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Obrońcy mistrzowskiego tytułu wygrali 31:19, choć ostatnie minuty grali już na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Lwy obnażyły krótką kołdrę beniaminka. Oprócz Cossbau i Kirveliaviciusa Coburg właściwie nie istniał pod bramką Palicki.
DKB Handball Bundesliga, 2. kolejka:
HSC 2000 Coburg - Rhein-Neckar Löwen 19:31 (10:15)
Najwięcej bramek: dla Coburga - Romas Kirveliavičius 8, Steffen Cossbau 5, Nico Büdel 2; dla Rhein-Neckar - Gudjon Valur Sigurdsson - 7, Andy Schmid 6, Patrock Groetzki 5.
[multitable table=96 timetable=10777]Tabela/terminarz[/multitable]