- Przyjechaliśmy tutaj bez żadnej tremy, chociaż mieliśmy świadomość, że zagramy z brązowym medalistą mistrzostw Polski. Niestety praktycznie od początku meczu okazało się, że nasza obrona w ogóle nie funkcjonowała, każdy bronił sam i do przerwy mieliśmy taki wynik, jak wszyscy widzieli (8:21 - przyp. red.). Puławianie rozrzucili nas w obronie. Do tego dochodziły błędy podania, niewykorzystane rzuty, a z takim zespołem jak Azoty, to się szybko mści - powiedział Adam Pacześny.
Do tego doszła kontuzja waszego podstawowego rozgrywającego Szymona Woynowskiego, który już po kilku minutach gry opuścił parkiet z opuchniętym okiem i został odwieziony do szpitala. - Zgadza się, tym bardziej byliśmy w szoku, bo sędziowie w tej akcji dopatrzyli się faulu Szymona i jeszcze ukarali go karą dwóch minut - dziwił się Pacześny. Po zmianie stron oblicze waszego zespołu zmieniło się na lepsze. Było kilka ładnych zespołowych akcji w ataku, obrona też funkcjonowała zdecydowanie lepiej, wymuszając na puławianach więcej rzutów z nieprzygotowanych pozycji. - W szatni padło kilka ostrych słów i w drugiej połowie nasza gra wyglądała zupełnie inaczej.
Obrotowy Piotrkowianina Piotrków Trybunalski ma świadomość, że o każdy punkt w PGNiG Superlidze nie będzie łatwo. - Nie ma co ukrywać, jesteśmy beniaminkiem i musimy szukać punktów z takimi zespołami jak Stal Mielec, czy Gwardia Opole. Z drugiej strony, z tego co wiem Gwardia w piątek wygrała z Chrobrym pięcioma bramkami. Także widać, że w tej lidze nie będzie łatwych meczów.
ZOBACZ WIDEO Trener Lechii po Cracovii: Zagraliśmy wyśmienicie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}