Veni, vidi, vici. Kwidzynianie przyjechali do Mielca po pewne dwa punkty i nie zawiedli. MMTS, który w zeszłym roku sensacyjnie poległ na Podkarpaciu, tym razem nie pozostawił wątpliwości.
- Przygotowywaliśmy się dwa tygodnie pod kątem tego meczu, będąc pomnym wydarzeń sprzed roku. Wiedzieliśmy, że gramy z dobrym zespołem na trudnym terenie - zaznacza szkoleniowiec kwidzynian, Patryk Rombel.
Zwycięstwo 28:22 nie przyszło jednak łatwo. SPR Stal Mielec w pierwszej odsłonie nie odstawała od rywali. Wręcz przeciwnie, gospodarze wykorzystywali błędy MMTS-u i wynik oscylował wokół remisu.
- Ten rezultat wynikał z naszych prostych błędów. Przykładowo przy stanie 6:3 oddaliśmy dwa rzuty z pierwszej linii wprost w bramkarza, a potem poszły kontry. Stal zagrała tak, jak się tego spodziewaliśmy. Bardzo mocno walczyła w obronie i sprawiało nam to problemy - podkreśla Rombel.
ZOBACZ WIDEO: Miroslav Radović: z Borussią nie wywiesimy białej flagi (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Szkoleniowiec, pomimo sukcesu, nie jest do końca zadowolony z postawy swoich graczy. - Nie brakowało błędów z jednej i drugiej strony. W drugiej połowie już zdecydowanie więcej spokoju i konsekwencji w grze. Nasza dyspozycja nie była jednak jeszcze najlepsza - twierdzi szkoleniowiec.
Ponad połowę bramek dla MMTS-u rzucili Adrian Nogowski i Mateusz Seroka. Lwią część z linii siódmego metra. - Karne ktoś musiał wypracować. Seroka i Nogowski zagrali świetne zawody, ale na pochwałę zasługuje cały zespół. Byliśmy dobrze zorganizowanym kolektywem - komplementuje zespół.
Niezłe wejście do drużyny zaliczyły także dwa nabytki czwartej drużyny ubiegłego sezony, Kamil Krieger i bramkarz Krzysztof Szczecina. - Kamil występował w obronie, ale wyróżnił się także w ataku, zdobywając jedną bramkę. Po jego akcjach wywalczyliśmy dwa rzuty karne. Krzysztof Szczecina zagrał całą drugą połowę i spisał się na plus. Podobnie jak Paweł Kiepulski. Zresztą bramkarze mogą pochwalić się niezłymi statystykami - podsumował Rombel.