Sobotnie spotkanie było widowiskiem jednostronnym. Gospodarze prowadzili od początku meczu, a ich przewaga już po kwadransie urosła do pięciu goli. Chrobry miał spore problemy z atakiem pozycyjnym i popełniał błędy w obronie. Kontr też było jak na lekarstwo.
- Porażka zawsze będzie porażką. Żadne tłumaczenie nie ma sensu - przyznaje Jarosław Cieślikowski w rozmowie z WP SportoweFakty. - Nie gramy najlepszej piłki ręcznej. Wciąż szukamy rozwiązań dających jakość w grze.
Doświadczony szkoleniowiec podkreśla, że po słabym meczu w Zabrzu (27:41 z Górnikiem) tym razem lepiej wyglądał w jego drużynie środek rozegrania. Na boisku pojawiły się jednak inne problemy.
- Dobrze zagrał Mariusz Gujski, nie mielimy za to z czego skontrować. Każda akcja rywali kończyła się rzutem z szóstego metra albo golem z podłoża Prątnickiego - wyjaśnia nasz rozmówca. - Nie możemy być tak pasywni, zachowawczy. Musimy ponownie wprowadzić do elementów naszej gry dobrą obronę oraz szybki atak.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Janowicz: nie jest fajnie, kiedy kibice mnie obrażają
Cieślikowski surowo ocenia sędziów. Jego zdaniem Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr nie mieli w sobotę najlepszego dnia.
- Spisali się koszmarnie - mówi. - Połowy kar dla nas nie powinno być. Arbitrzy preferowali grę obrotowych z Legionowa, a naszych karali. Przeciwnicy faulowali, piłki zbierali w polu... Nasz kołowy był tak poniewierany, że zszedł z boiska z kontuzją. Oczywiście nie jest to jedyna przyczyna naszej porażki.