KPR RC Legionowo był w stanie przeciwstawić się wicemistrzom Polski jedynie przez pierwsze 25. minut pojedynku. Podopieczni Piotra Przybeckiego do Legionowa wyruszyli mając w głowie porażkę z FC Barcelona Lassa oraz nadchodzące starcie z Paris Saint-Germain HB. - Niekoniecznie tak jest - zaznacza skrzydłowy zespołu z Płocka, Michał Daszek w rozmowie z WP Sportowe Fakty i dodaje. - Zawsze trzeba przyjechać i respektować każdego rywala. Żaden mecz sam się nie wygra, więc trzeba pokazać, że walczymy o najwyższe cele.
Orlen Wisła Płock była zdecydowanym faworytem starcia z ubiegłorocznym beniaminkiem PGNiG Superligi. -Od początku trzeba postawić swoje warunki. Może nie do końca to wychodziło. Wynik jest korzystny, więc nie ma co się rozwodzić nad tym meczem - mówi zawodnik.
Dla szczypiornistów z Płocka był to drugi mecz w obecnym tygodniu, a przed nimi jeszcze wyjazd na spotkanie Ligi Mistrzów do Paryża. - Co rok jest tak samo, nic się w tym nie zmienia. Co trzy dni gramy mecze, każdy jest do tego przystosowany - tłumaczy reprezentant Polski i puentuje: - W gruncie rzeczy nie ma zbyt wielu treningów pomiędzy tymi spotkaniami, więc jest czas na odpoczynek. Jest nas teraz osiemnastu i każdy jest głodny gry. Obojętnie, kto wchodzi, ten wnosi coś dodatkowego. Siły są, bo to dopiero początek sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Portugalska komedia pomeczowa