ASPR Zawadzkie zaskoczona w derbach Opolszczyzny. Znalazła jednak receptę na sukces

ASPR Zawadzkie pokonała Olimp Grodków 36:31 w meczu 4. kolejki pierwszej ligi mężczyzn (grupa B). Zawadzczanie przypieczętowali jednak zwycięstwo dopiero w ostatnich minutach.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
WP SportoweFakty / Sławomir Bromboszcz

Przed inauguracyjnym gwizdkiem derbowej rywalizacji, oba zespoły potrzebowały punktów jak tlenu. Olimp przystępował do niej z zerowym dorobkiem, natomiast ASPR zdobyła w pierwszych trzech występach zaledwie 2 "oczka".

Konfrontacja była bardzo zacięta, a jej losy ważyły się praktycznie do końcowego gwizdka. Do przerwy na tablicy świetlnej widniał remis 18:18, ale w drugiej połowie ekipa z Zawadzkiego wskoczyła na wyższe obroty. Z czasem wypracowała sobie trzybramkową przewagę, którą utrzymywała, a w ostatnich sekundach nawet minimalnie powiększyła.

Zawadczanie długo mieli jednak duży problem ze sforsowaniem obrony grodkowian, którzy od początku zdecydowali się na indywidualne krycie Lesława Kąpy i Marceliego Migały.

- Nikt nie zlekceważył Olimpu, bo wiedzieliśmy, że grają w nim doświadczeni zawodnicy. Rywale trochę zaskoczyli nas obroną 4:2, choć próbowaliśmy już przygotowywać się również do gry przeciwko takiemu ustawieniu. Coś, co wychodziło nam na treningach, przez początkowych 15-20 minut pierwszej połowy działało jednak bardzo źle. Gubiliśmy piłki i traciliśmy bramki po szybkich kontrach - powiedział Łukasz Morzyk, trener ASPR-u, po chwili dodając:

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienny wypadek kierowcy F1. Nie uwierzysz, co zrobił

- Przerwa trochę nam pomogła. Zmieniliśmy podczas niej założenia defensywne, ponieważ w pierwszej połowie do naszej siatki wpadło dużo rzutów, które nie były dla nas zaskakujące. W końcu odskoczyliśmy na 2-3 bramki, zagraliśmy lepiej w decydujących momentach i wygraliśmy. Ponownie naszym najmocniejszym punktem nie była jednak skuteczność.

Najlepszym strzelcem ASPR-u w pojedynku z Olimpem był Migała, autor 10 goli, który regularnie posyłał piłkę do siatki głównie w drugiej połowie. Miał w niej już więcej swobody, ponieważ gracze z Grodkowa znacznie częściej wędrowali na ławkę kar (14 minut) niż zawadczanie (6 min.).

O ile były zawodnik Górnika Zabrze i Gwardii Opole przebywał na boisku niemalże przez cały mecz, o tyle na pozostałych pozycjach szkoleniowiec ASPR-u musiał już szukać optymalnego ustawienia.

- Jedną z naszych głównych armat jest Łukasz Całujek. Nie ma on jednak predyspozycji do gry przeciwko wysuniętej obronie, kiedy trzeba pracować zwodami i warunki fizyczne nie mają wielkiego znaczenia. W takich okolicznościach bardzo dobrze sprawdził się natomiast Paweł Swat. To właśnie w dużej mierze dzięki jego pracy dużo bramek zdobyli nasi skrzydłowi (13 - przyp. red.) - spuentował Morzyk.

W następnej kolejce ASPR, zajmujący aktualnie 7. miejsce w tabeli pierwszej ligi, zmierzy się na wyjeździe z Vive Tauronem II Kielce (7 października, godz. 19:00).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×