Nerwowy początek meczu w wykonaniu gospodarzy był zwiastunem fatalnej gry podopiecznych Bartosza Świerada niemal do końca pierwszej części pojedynku. Żółto-czarni nie funkcjonowali w żadnym elemencie do tego, dokładając fatalne wyprowadzenie ataku pozycyjnego z własnej połowy parkietu. Zaskoczeni takim obrotem spraw rozgrywający gości coraz swobodniej poczynali sobie w grze, zdobywając gole.
Swoje z szybkiego kontrataku dołożył znakomicie spisujący się tego wieczoru Michał Orzechowski i po 13. minutach żukowianie prowadzili 8:5. Nielba w dalszym ciągu nie potrafiła skutecznie odpowiedzieć, tracąc przez następne minuty pięć bramek z rzędu, co owocowało utrzymaniem przewagi przez zespół z Żukowa 13:6 w 20. minucie. Sygnał do tego, aby drużyna się obudziła, starał się dać Napierała, ale i to za wiele nie pomogło, ponieważ rzutu ze skrzydła nie wykorzystał Bartosz Biniewski, a w ostatniej sytuacji przed przerwą na przeszkodzie Nielby stanął golkiper beniaminka, który obronił z koła próbę Pietrzkiewicza. Obie ekipy na przerwę schodziły przy wyniku 11:16.
Po pierwszych dwóch kwadransach w Wągrowcu zanosiło się na sporą niespodziankę, jaką byłoby zwycięstwo przyjezdnych. Mający to na uwadze szczypiorniści Nielby z animuszem rozpoczęli odrabianie strat, które wynosił pięć trafień. Po golu Gąsiorka w 36. minucie miejscowi przegrywali już tylko 16:18. Szybko z rzutu karnego odpowiedział Orzechowski i GKS Żukowo nadal utrzymywało trzy bramki różnicy 19:16. Za wygraną nie dawał Gąsiorek, który pozwolił wągrowczanom złapać oddech 19:20. Wągrowiecki skrzydłowy to nie jedyny "ojciec sukcesu", ponieważ z bardzo dobrą skutecznością bronił Mateusz Napierała. W 48. minucie Dariusz Widziński doprowadził do upragnionego remisu po 23. Stroną goniącą w tym starciu była Nielba, która po wyrównaniu mogłoby się wydawać, będzie kontrolować losy pojedynku już do końca, ale MKS stracił trzy kolejne gole i w 55. minucie przegrywał 25:28. Później zrobiło się 26:30.
Na minutę przed końcem za sprawą Widzińskiego, Smolińskiego i Skrzypczaka udało się wrócić z wynikiem do stanu 29:30. Prawdziwy dramat beniaminka dopiero nadchodził. Nielba ruszyła z atakiem ostatniej szansy, po którym sędziowie podyktowali rzut karny! Przed linią siedmiu metrów stanął Widziński - rzut rozgrywającego obronił Plaszczak, ale tak nieszczęśliwie, że przy piłce pozostawali wągrowczanie, a konkretnie Smoliński, który został brutalnie sfaulowany przez Michała Orzechowskiego. Arbitrzy podyktowali rzut wolny. Na rzut bezpośredni zdecydował się Widziński, który wywołał szał radości na trybunach i wśród samych piłkarzy ręcznych, którzy szczęśliwie zremisowali 30:30.
Nielba Wągrowiec - GKS Żukowo 30:30 (11:16)
Nielba: Matyjak, Napierała - Gregor 2, Gąsiorek 5, Świerad 6/3, Smoliński 5, Karczewski 1, Widziński 4/1, Pietrzkiewicz 5, Skrzypczak 2, Matłoka, Ł. Hoffmann, Biniewski
Karne: 4/6
Kary: 10 min.(Skrzypczak - 4 min., Gąsiorek, Smoliński, Pietrzkiewicz - po 2 min.)
GKS Żukowo: Plaszczak, Muńko, Kaczmarek - Radecki 2, Dzierżawski 1, Babieraki 6, Orzechowski 10/4, Korbus 2, Bruy 4, Niedziółka 4, Czarnecki 1, Marciniak
Karne: 4/4
Kary: 10 min.(Bruy - 4 min., Radecki, Marciniak, Czarnecki - po 2 min.)
Sędziowie: Artur Lipka, Marcin Walczak (Sady i Świdnica)
Delegat ZPRP: Sławomir Głapiński (Łódź)
Widzów: 350
Hubert Gliński z Wągrowca
ZOBACZ WIDEO Tałant Dujszebajew: Koncentracja była kluczowa. Dziękuję drużynie (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}