Spotkanie rozpoczęło się od szybkiej wymiany ciosów i już po minucie gry było 2:1 dla gospodarzy. W kilku następnych jednak tempo akcji zdecydowanie spadło, a bramki padały z dużo mniejszą częstotliwością. Azoty zaczęły budować przewagę. Dzięki dobrej grze w obronie przechwytywali piłki, a na bramkę Gwardii co chwila sunęła kontra. Brylował w nich zwłaszcza Przemysław Krajewski. W 12 min. po jego kolejnym trafieniu było już 8:3.
W tym momencie jednak, coś się w grze puławian zacięło. Proste straty, kilka złych decyzji rzutowych i to przyjezdni złapali wiatr w żagle. Zdobyli pięć bramek na które podopieczni Marcina Kurowskiego odpowiedzieli tylko jedną i w 18 min. przegrywali już tylko 8:9. Sprawy w swoje ręce wziął jednak wtedy Krzysztof Łyżwa, rzucając celnie dwa razy z rzędu i niebezpieczeństwo remisu zostało zażegnane.
Podobnie jak w meczu ze Stalą Mielec dobrą partię w bramce rozgrywał Walentyn Koszowy. Choć przyznać trzeba, że i jego vis a vis Adam Malcher zanotował kilka spektakularnych obron, m. in. dwie sytuacje sam na sam. W ostatnich kilku minutach pierwszej połowy seria czterech bramek z rzędu puławian sprawiła, że do szatni mogli się udać z nieco spokojniejszą głową.
Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do opolan. Grając kilka akcji do skrzydłowych rozmontowywali co chwila obronę Azotów. Kiedy wydawało się, że Gwardziści w końcu wyrównają, gospodarze znów się podnieśli. Dobrą zmianę Krajewskiemu dał Adam Skrabania. W bramce pojawił się niezawodny Wadim Bogdanow i ekipa z Lubelszczyzny ponownie opanowała sytuację (22:18 w 46 min.).
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?
Ostatni kwadrans meczu, to nadal prowadzenie Azotów różnicą kilku bramek. Sporo jednak było w ich grze niedokładności, zwłaszcza w ataku. Podopieczni Rafała Kuptela czuli, że szalę zwycięstwa można jeszcze przechylić na swoją stronę. Walczyli więc o wygraną do końca. Kiedy w 56 min. po bramce ze skrzydła Karola Siwaka zrobiło się tylko 26:23 wszystko było jeszcze możliwe.
Ostatnie akcje to jednak znów kilka fenomenalnych interwencji Bogdanowa. Rosjanin ratował swój zespół w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach. Przez ostatnie cztery minuty gry nie dał się już opolanom pokonać. Za to w ataku bramka Rafała Przybylskiego w ostatniej minucie ustaliła wynik spotkania.
KS Azoty Puławy - KPR Gwardia Opole 27:23 (17:12)
Azoty:
Bogdanow, Koszowy - Krajewski 7 (1/1), Prce 6 (1/1), Łyżwa 4, Skrabania 3, Jurecki 2, Kuchczyński 2, Przybylski 2, Sobol 1, Kubisztal, Grzelak.
Karne: 2/2
Kary: 8 min. (Przybylski - 4 min., Grzelak, Krajewski - po 2 min.).
Gwardia: Malcher - Mokrzki 5, Siwak 4, Zadura 4, Lemaniak 2, Bąk 2, Tarcijonas 2, Adamski 1, Łangowski 1, Jankowski 1, Morawski 1.
Karne: 1/1
Kary: 10 min. (Jankowski - 4 min., Lemaniak, Łangowski i Morawski - po 2 min.)
Sędziowie: Grzegorz Młyński (Zwoleń) i Rafał Puszkarski (Legionowo)
Widzów: 680.
Daniel Kordulski z Puław