Michał Gałęzewski: We wtorek doszło do spotkania z trenerem Cieplińskim, na którym udało się uzyskać ciekawe rozwiązania dotyczące przyszłości piłki ręcznej. Jak wygląda sytuacja na tą chwilę?
Tadeusz Huciński: Do spotkania doszło na prośbę prezydenta Szczurka i przedstawicieli Łączpolu. Wyraziłem zgodę na to, żeby do końca sezonu trener Ciepliński był trenerem Łączpolu. Pana Rudkowskiego powołaliśmy na pierwszego trenera i pan Ciepliński w zależności od potrzeb trenera Rudkowskiego, będzie konsultantem jeżeli zajdzie taka potrzeba. Będzie to pierwsza poważna praca pana Rudkowskiego. Gdynia jest zadowolona, Łączpol jest zadowolony.
A jak wygląda przyszłość gdańskiej piłki ręcznej?
- Przyszłość gdańskiej piłki ręcznej będzie wyglądać tak, że na bazie tego co jest będziemy się starali grać na miarę naszych możliwości sportowych.
Czy jest taka możliwość, żeby w kolejnych sezonach nie było już tego, że wszystkie czołowe zawodniczki odchodzą z drużyny?
- Nie będzie takiej sytuacji, ponieważ prowadzę taką politykę, że my mamy szkolić sportowców dla wybitnych zespołów zawodowych. Mamy mieć dobry proces szkoleniowy. Czym wyższy poziom ligowy, tym lepiej, bo kształcimy trenerów i zawodników. Najlepiej jakby przychodzili na okres studiów i wychodzili jako mistrzowie, jak to robił trener Ciepliński z zawodniczkami. Jak znajdziemy sponsora, który da nam gwarancje finansowe, to pokusimy się o posiadanie drużyny zawodowej i grę w europejskich pucharach. Próbujemy to zrobić w piłce ręcznej mężczyzn, jednak szukanie sponsora trwa. Zrobienie drużyny zawodowej, to kwestia miesiąca. Jak ma się pieniądze, to można zakontraktować najlepszych graczy z Polski i z Europy i jest się Mistrzem Polski. Funkcjonowałem w koszykówce i w ciągu miesiąca transferowano nowe zawodniczki. Jak pojawi się sponsor, których zapraszam, to możemy zrobić nawet Mistrza Polski.
A co się stanie, jak ten sponsor się nie pojawi? Nadal będzie chęć utrzymania drużyny na poziomie dolnych rejonów Ekstraklasy, jeśli chodzi o zespół kobiet?
- Tak, maksymalnie dobry zespół na nasze możliwości. Wkrótce będziemy selekcjonować w Polsce juniorki starsze, które chcemy, aby przychodziły do nas na studia. Bez specjalnego spinania się. Wszystko musimy transparentnie rozliczać. W przypadku przyjścia dużego sponsora, jak na przykład Assecco, Lotos w ciągu miesiąca włączamy się o walkę o Mistrzostwo Polski, bo prezes Tomiak jest na to przygotowany. W tej chwili nie ma tak, jak kiedyś. Są dwa podmioty - prezes Tomiak i AZS, a drugie to ja i uczelnia. Nie mam możliwości prawnych, żeby nawet czasami płacić stypendia zawodniczkom pierwszego roku, które są wybitne.
Zmieni się coś w kwestii stypendiów?
- Tak - to co mogę dać, dawać będę. Jak zawodniczki się będą dobrze uczyły, to mogą dostać też stypendium za osiągnięcia naukowe. Chciałbym kształcić zawodników tak, jak jest w USA - dobry student i dobry zawodnik może od samej uczelni otrzymywać do 4 tysięcy złotych. Musi się jednak wykazać nauką. Moim marzeniem jest to, aby ściągnąć z Polski zawodników i zawodniczki, którzy się uczą i mogą dostać te stypendia. Trzeba jednak znaleźć wybitnych sportowców mających wybitne oceny naukowe, gdy takie osoby się znajdą, to po zakończeniu studiów proponuję pracę asystenta na uczelni. To jest nasza rola.
Trwają jakieś konkretne rozmowy klubu ze sponsorami? Wiadomo, że nie wszystko powinno spoczywać na barkach Uczelni?
- Nie chcę się włączać w te sprawy. I tak jest niedoregulowana sprawa odnośnie obiektów. Daję go za darmo, a jest to nieprawne. Coś z tym muszę zrobić. Ostatnio rozmawiałem o tym z Panią Minister i staramy się uregulować te sprawy. Jako nowy rektor ciężko mi podejmować takie sprawy. Pani Rektor w Warszawie nie dała obiektów za darmo i codziennie są artykuły w prasie, że niszczy sport. Ona jednak nie może ich dawać. Oczekuję pozytywnej opinii, bo się narażam, patrząc na te możliwości, które mam.
Nie powinno się dla sportów drużynowych szukać klubów poza AZS-em, które mogłyby dzierżawić halę od AWF-u i przejąc seniorskie drużyny? Wiadomo, że w klubach typu AZS AWFiS lepiej wychodzi szkolenie młodzieży...
- W najbliższym czasie powołujemy ośrodek przygotowań poprzez Polski Związek Koszykówki. Taki ośrodek powstaje w Gdańsku dla chłopców w wieku 20-23 lata i kadrowicze będą przyjeżdżali na konsultacje i badania. Trenerzy będą się szkolić, będą tutaj 10 razy w roku przez 3 dni. Dobrze by było, gdyby nasi zawodnicy byli w reprezentacjach. To nie jest proste, ale w męskiej piłce ręcznej, w judo, we florecie, w niektórych konkurencjach lekkoatletyki i być może w tenisie ziemnym tak już jest.
Czy jest szansa, że zespole męskiej piłki ręcznej będzie w przyszłości więcej klasowych zawodników ocierających się o kadrę?
- Jest w tej chwili sześciu takich i aby się to poprawiło szukamy sponsora. To musi być stabilne, bo gdy robi się zespół zawodowy, to trzeba robić od razu zespół na Europę, tak jak ja zrobiłem w Gdyni. Od początku było mówione, że ma być Euroliga i to zrobiliśmy. Ja zacząłem, dokończył pan Krawczyk. Wiem jak to się robi i powinno być zaufanie sponsora. U nas wydaje się bowiem środki bardzo oszczędnie, prawnie, jest pełne zabezpieczenie dla sponsora, że wszystkie pieniądze idą prawidłowo. Myślę, że AZS znajdzie tego sponsora, bo pan Tomiak mocno o to zabiega wraz z całym zarządem. Oby znaleźć firmę stałą, stabilną, tradycyjną, aby związała się na stałe z piłką ręczną mężczyzn - podobnie jak jest ze Sietomem w szermierce.
Nie uważa pan, że w Trójmieście jest za dużo klubów potrzebujących sponsorów? Są zespoły z wszystkich lig w Polsce i ciężko znaleźć firmę, która jeszcze nie inwestuje w sport, a ma taki zamiar, bądź ma jeszcze jakieś środki, które może jeszcze przekazać na trójmiejski sport...
- Kierunek jest taki, że sport prędzej, czy później przyjdzie do uczelni. Próbujemy zmian ustawowych, aby można było finansować sport kwalifikowany w uczelniach. Wkrótce wchodzi nowa ustawa, o którą bardzo walczymy. Klub powinien też działać w uczelni, a akademicki sport powinien być na bardzo wysokim poziomie, tak jak jest w USA i innych krajach. Taki jest kierunek, bo opieranie się na sponsorach w dzisiejszym kryzysie ma bardzo krótkie nogi. Trudno znaleźć stabilnego sponsora. Mamy rewelacyjną kadrę trenerską w każdej dyscyplinie - 41 profesorów, następnych 40 praktyków, łącznie 170 ludzi przygotowanych do pracy w sporcie. Powinno się to wykorzystać, ale trzeba nadać możliwości ustawowe, bo wszystko zależy właśnie od tego. Wiele robi poseł Guzowska, w środę rozmawiałem z posłem Wałęsą i bardzo mocno nam oni pomagają, aby wprowadzić poprawki. Może się to uda i wtedy sport nie będzie kulał.
A jak wygląda współpraca z hokejowym Stoczniowcem?
- Za poprzedniego rektora były rozmowy i rektor nie doprowadził rozmów do końca. Ja od tego czasu nie prowadziłem na ten temat rozmów, chociaż mamy szesnastu hokeistów na uczelni. Oczekuję współpracy klubu, bo wie on na co nas stać, jakie mamy możliwości i chętnie otoczylibyśmy ich opieką na nasze możliwości. Nie wdam się jednak w niepewne sytuacje, bo przeżyłem je w Gdyni, gdy nie miałem podpisanej stałej umowy, która pozwala realizować proces szkoleniowy. Potem są niezadowolone zawodniczki, trenerzy i nawet jak ma się dobrą wolę, to nic się nie zrobi.