Biało-Czerwoni ulegli Serbom w gdańskiej Ergo Arenie 32:37, nie mając właściwie nic do powiedzenia w jakimkolwiek fragmencie widowiska. Gracze z Bałkanów od początku narzucili swoje warunki gry, których nasi szczypiorniści nie byli w żaden sposób w stanie odeprzeć. Były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski (2009-2012) zauważył, że poniżej oczekiwań spisali się najbardziej doświadczeni kadrowicze.
- Nie przeczuwałem, że w starciu z Serbią coś może pójść nie po naszej myśli. Trzon drużyny, który tworzą Bielecki, Jurkiewicz, Syprzak, Daszek, Jachlewski czy też dwaj bardzo dobrzy bramkarze, przyzwyczaił nas do tego, iż potrafi zagrać na najwyższym poziomie. A tymczasem w pewnym momencie zmiany przeprowadzane przez Tałanta Dujszebajewa były podyktowane tym, że zawodzili gracze, na których najbardziej liczyliśmy - skomentował Jarosław Cieślikowski.
Spośród nowych twarzy w reprezentacji Polski, szansę pokazania się na dłuższym dystansie otrzymali Marek Daćko, Adrian Nogowski czy też Tomasz Gębala. W ostatnim kwadransie okazję do wejścia na boisko dostał również Krzysztof Łyżwa. 53-letni trener, aktualnie pracujący w Chrobrym Głogów, dał do zrozumienia, że w jego odczuciu proces zmiany pokoleniowej w kadrze rozpoczął się zbyt późno.
- Młodzi, nowi zawodnicy pokazali się z dobrej strony. Byliśmy świadkami przełomowego momentu, ponieważ trzeba sobie zdecydowanie powiedzieć, że należy z dużą odwagą zacząć wprowadzać ich do kadry. Wstęp do zmiany pokolenia naszych najlepszych graczy należało generalnie rozpocząć już wcześniej - rok, a może nawet dwa lata temu - dodał Cieślikowski.
Polscy szczypiorniści nie mają wiele czasu na wyciągnięcie wniosków po czwartkowej porażce. Już w niedzielę (6 listopada, godz. 19:00 czasu polskiego) czeka ich bowiem kolejny mecz eliminacyjny, na wyjeździe z Rumunią. Jest on tym bardziej istotny, że najbliżsi rywale naszej reprezentacji niespodziewanie pokonali w pierwszym starciu Białoruś 26:23. Aby marzyć o wywalczeniu zwycięstwa w Kluż-Napoce, podopieczni Dujszebajewa muszą poprawić przede wszystkim obronę.
- Grę defensywą zdecydowanie można usprawnić w ciągu trzech dni. Podobnie ma się sprawa z nastawieniem drużyny do odpowiedniej walki, która pozwoli zarówno wyprowadzać szybkie ataki, jak i pomoże naszym bramkarzom w wykonywaniu obron. 37 straconych bramek na własnym terenie to bardzo duża liczba, dająca automatycznie odpowiedź na pytanie o największy problem Polaków w konfrontacji z Serbią - podsumował Cieślikowski.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Legia - Real. Nemanja Nikolić: Jeden z najbardziej szalonych meczów!