AZS Łączpol AWFiS Gdańsk nie zdołał zatrzymać w sobotę Vistalu Gdynia i ostatecznie przegrał 20:28. - Na pewno w meczu z takim przeciwnikiem musimy stwarzać zagrożenie z każdej pozycji. Faktycznie, zabrakło rzutów z drugiej linii i skuteczność była słaba. Rzucenie mniej niż 25 bramek to za mało, by wygrać. W obronie były lepsze i gorsze fragmenty, ale przez nieskuteczność w ataku był taki wynik - powiedziała Karolina Siódmiak.
Gdański zespół starał się zaskoczyć gdynianki wystawiając siódmą zawodniczkę do ataku. - To zagranie, dzięki któremu można zaskoczyć przez chwilę. Nie grałyśmy jednak z przeciwnikiem, który dałby się nabierać non stop. Było potrzebnych dużo więcej rozwiązań - przyznała Siódmiak.
Zawodniczki obu drużyn znają się doskonale, więc trudno jest zaskoczyć rywala. - Przy słabej celności rzutów niezależnie co się gra, ciężko wygrać. Przy lepszej skuteczności można góry przenosić i wygrywać z każdym - oceniła doświadczona zawodniczka.
- Ja znam zawodniczki z obu drużyn. Z reprezentacji głównie Gosię Gapską, która jest moją koleżanką z pokoju. Fajnie się gra przeciw sobie. Dodatkowo w tym meczu doszedł mały smaczek. Na koniec meczu wyszła Paulina Uścinowicz, córka mojej przyjaciółki. Było bardzo dziwnie, bo znam ją od momentu, w którym się urodziła. Pamiętam ją gdy chodziła w pieluchach, a teraz grałam przeciw niej. Fajnie, że dostała szansę, bo bardzo na nią liczę - przyznała rozgrywająca.
Przegrana z Vistalem to jednak nie powód do załamania dla drużyny z Gdańska. - Oczywiście, bo naszym planem jest wejście do szóstki, a Vistal to w tym momencie numer jeden. Fajnie by było, gdybyśmy z takim rywalem złapały punkty, ale są inne zespoły, z którymi musimy zdobywać punkty, by być w szóstce - podsumowała wielokrotna reprezentantka Polski.
ZOBACZ WIDEO Spotkanie przyjaciół w NBA. Howard zmobilizował Gortata (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}