Azoty w sobotę pokonały we własnej hali Benficę 34:29. To dobry wynik, choć lekki niedosyt pozostał, bo kilka minut przed końcem spotkania zespół Marcina Kurowskiego prowadził różnicą siedmiu trafień. - I mogliśmy dorzucić na osiem - wspomina Łyżwa. - Błędy i dwuminutowe kary w końcówce pokrzyżowały nam jednak plany - dodaje.
Sobotni triumf jest też dla Azotów rewanżem za porażkę z portugalskim klubem przed dwoma laty. Wtedy w Puławach Benfica wygrała aż 37:29. Teraz gracze Kurowskiego nie pozwoliło jej na to. Świetne zawody rozegrało trio Łyżwa - Nikola Prce - Bartosz Jurecki.
- Wiedzieliśmy, że Benfica to bardzo mocny zespół, bo udowodnili nam to dwa lata temu. Zagraliśmy jednak zespołowo. Chapeau bas dla Nikoli (Prce), bo im jest starszy, tym lepiej gra. W sobotę był fenomenalny, ale pochwały należą się całemu zespołowi - mówi pierwszy z nich.
Pięć trafień zaliczki stawia Azoty w niezłym położeniu przed rewanżem, ale w żaden sposób nie rozstrzyga jeszcze losów dwumeczu. Puławianie wiedzą, że w Portugalii czeka ich bardzo trudne zadanie, choć przed dwoma laty wygrali tam jedną bramką (32:31).
ZOBACZ WIDEO Człowiek instytucja. Jubileusz Janusza Czerwińskiego (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- Wtedy jednak rywale mieli osiem bramek zaliczki, więc w rewanżu za bardzo się nie spinali. Benfica jak najbardziej jest jednak do ogrania w Lizbonie. Musimy być jedynie dwa razy bardziej skoncentrowani, bo czeka nas dwa razy trudniejsze zadanie. Do Lizbony polecimy po wygraną, a nie obronę pięciu bramek przewagi - kończy.
Rewanżowy mecz w Lizbonie w niedzielę, 27 listopada (godz. 17:00). Zwycięzca awansuje do fazy grupowej Pucharu EHF. Przed wylotem do Portugalii Azoty zagrają jeszcze w środę w Kielcach z Vive Tauronem.