Tałant Dujszebajew: Naszym zadaniem jest praca nad przyszłością. Nie są nią Szmal, Bielecki i Lijewski

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Selekcjoner reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych, Tałant Dujszebajew, opowiada o zmianach, które czekają polską drużynę po odejściu Krzysztofa Lijewskiego, Karola Bieleckiego i Sławomira Szmala oraz celach kadry na najbliższe lata.

WP SportoweFakty: Krzysztof Lijewski, Karol Bielecki i Sławomir Szmal nie zagrają już w reprezentacji Polski. Jak zareagował pan na ich decyzję?

Tałant Dujszebajew: Normalnie. To przecież normalna rzecz. Takie jest życie, że wcześniej czy później oni musieli zakończyć grę w kadrze. A my musimy patrzeć w przyszłość. Nie róbmy paniki. Wielu ludzi nie chce tego jednak zrozumieć. Pytają - co z kadrą będzie jutro, albo co będzie w styczniu (na mistrzostwach świata - wyj. MW)? A ja pytam - co będzie za cztery lata? Jaki mamy główny cel? Igrzyska w Tokio. Podkreślam to - jesteśmy w trudnej sytuacji, ale jestem zadowolony, że prezes związku to rozumie i wie, co nas czeka. Ludzie, którzy dobrze chcą dla polskiej piłki ręcznej, rozumieją to.

To prawda, że ta trójka chciała kończyć grę w kadrze już po igrzyskach w Rio?

- Tak. Lijewski i wielu innych mówiło wtedy, że nie chcą już grać w reprezentacji, że są zmęczeni. Ale to też normalne. Przecież oni mają 33, 34 czy 38 lat. Oni ostatnie cztery, dwa lata myśleli tylko o igrzyskach. A teraz przyszła pora na zmianę generacji.

- Musimy powiedzieć sobie jasno - polska młodzież nie ma obecnie tego poziomu jak ci zawodnicy. Musimy im dać szansę. Musimy zrobić wszystko, by tacy zawodnicy jak Przybylski, Paczkowski, bracia Gębalowie czy Morawski dostali to doświadczenie, jakiego na razie im brakuje. Wszyscy mi mówią, że Morawski jest przyszłością polskiej piłki ręcznej. Jak najbardziej, zgadzam się. Ale on czy bracia Gębalowie to dzieci. Oni nie grali na międzynarodowym poziomie. Oni potrzebują zagrać i przeżyć kilka takich meczów, jak te z Serbami czy Rumunami. Zagrać na jednych mistrzostwach świata, jednych mistrzostwach Europy. I dopiero kiedy zagrają, przegrają wiele meczów, to dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że mamy przyszłość. To, że Sławek, Karol i Krzysiek kończą, jest czymś naturalnym. Czy oni mogliby zagrać na igrzyskach w Tokio?

Szmal miałby 42 lata, Bielecki 38, a Lijewski 37. Może jeden z nich wciąż grałby w tym wieku.

- Nie ma szans. Muszę popatrzeć długofalowo. Gdyby była potrzeba, że oni mają zagrać na mistrzostwach we Francji - nieważne na jakim poziomie, to moglibyśmy porozmawiać i na pewno by zagrali. Ale czy to miałoby sens? Mamy patrzeć na igrzyska w Tokio. Te mistrzostwa we Francji nie dają nic. Ten, kto interesuje się piłką ręczną, zna się na tym, wie, że mistrzostwa świata w 2017 roku i mistrzostwa Europy w 2018 roku są po to, żeby przebudować zespół. Ważną imprezą są dopiero Mistrzostwa Świata 2019 - to jest to ważne granie, bo wtedy zaczyna się walka o kwalifikację na igrzyska. I do tego mamy być przygotowani.

- Jeśli nie wprowadzimy zmian teraz, a dopiero w 2020, to zabraknie nas w Tokio. Musimy zainwestować. Wielu mówi, że Karol czy "Lijek" powinni jeszcze grać. Mają rację. Ale za dwa czy trzy lata nie daliby już tej drużynie nic.

- Zapytam więc - czy Sławek Szmal, Karol Bielecki i Krzysiek Lijewski dojdą do tego momentu? Do 2019 roku? Na 99 procent nie. Dlatego jestem spokojny. Każdy może mnie krytykować, niech mówią, co chcą. Ale ja się tym nie przejmuję. Związek Piłki Ręcznej w Polsce wie, jakie są cele.

ZOBACZ WIDEO Nowiński: ten styl Biało-Czerwonych... Jestem zaskoczony (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Odczuł pan krytykę po meczach z Serbią i Rumunią?

- No ale co mi z tej krytyki? Nie chcę być arogantem, przegraliśmy ważne mecze, no ale przecież musimy żyć dalej. Kiedyś musiał zakończyć karierę Diego Maradona i Michael Jordan. Boniek czy Lato, którzy dali tyle sukcesów piłce nożnej, też musieli skończyć karierę. I potem przez wiele lat nie było przełamania. Nie mamy już takiej złotej generacji jak bracia Jureccy, Lijewscy, Bielecki, Szmal, Tkaczyk, Kubisztal, Wleklak czy Jurasik. Oni wszyscy grali za granicą, byli świetni w Bundeslidze. Ta generacja dała wyniki. A teraz musimy to zbudować od nowa.

- Nie przejmuję się krytyką. Ale nie mówmy, że Tałant Dujszebajew jest winny, że teraz nie ma reprezentacji i nowej złotej generacji. No przepraszam, ale to ja w cztery miesiące "zepsułem" reprezentację? Nie żartujmy.

- Słucham pozytywnej krytyki, szanuję ją, jestem gotów na rozmowę. Ale na jakieś głupie gadanie nie zwracam uwagi. Przecież jak każdy Polak przeżywałem występy reprezentacji na igrzyskach w Rio. Ludzie zarzucali mi, że jestem obcokrajowcem i nie czułem tego. Głupoty! Jak każdy z 38 milionów Polaków chciałem, żeby ci zawodnicy zdobyli medal. Nie tylko oni - mówię też o innych dyscyplinach. Byłem zaskoczony reakcjami ludzi, ale nie mam z tym problemu.[nextpage]Z tą trójką - Lijewskim, Szmalem i Bieleckim - jest pan dogadany tak samo, jak z Bartoszem Jureckim i Adamem Wiśniewskim? 

- Tak. Tylko jeśli ktoś będzie kontuzjowany i będzie potrzeba, wiem, że mogę się do nich zgłosić i oni nam pomogą. Już po igrzyskach w Rio zastanawialiśmy, co trzeba zrobić, by zagrać w Tokio. Jeżeli Michał Jurecki byłby w stanie zagrać z Serbią i Rumunią, to w tych meczach nie wystąpiłby Karol Bielecki. Ale nie było tej możliwości. Potrzebowałem kilku doświadczonych zawodników.

To samo tyczy się majowych meczów eliminacyjnych do Euro 2018? Po dwóch porażkach drużyna jest pod ścianą. W tych spotkaniach Bielecki, Lijewski i Szmal też nie zagrają?

- Nie, to ostateczność. Muszę patrzeć na przyszłość. Gdyby Tałant Dujszebajew chciał być spokojny, to zabrałby tylko doświadczonych zawodników i miał wszystko w nosie. Ale sam bym siebie okłamywał. Musimy patrzeć na przyszłość, choćby nie wiem jak źle się działo. Musimy zrezygnować z wyników na mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, na które wcześniej oczywiście musimy awansować.

Za Bieleckiego do drużyny na stałe wejdzie Tomasz Gębala?

- Patrząc na te cztery lata - na tej pozycji mamy Michała Jureckiego i Tomka Gębalę. To jest nasza przyszłość na ten czas. Będzie gorzej niż dotychczas, bo Karol, Sławek, "Lijek" czy Bartek Jurecki wcześniej dali nam bardzo dużo. Ale jeśli nie zrobimy tego kroku teraz, a dopiero w 2020, to zabraknie nas w Tokio. Musimy zainwestować. Wielu mówi, że Karol czy "Lijek" powinni jeszcze grać. Mają rację. Ale za dwa czy trzy lata nie daliby już tej drużynie nic.

Na lewym rozegraniu w odwodzie pozostaje jeszcze Piotr Chrapkowski.

- I Chrapkowski, i młody Sićko, który za dwa, trzy lata też będzie grał na tym reprezentacyjnym poziomie.

- Naszym zadaniem jest praca nad przyszłością. Przepraszam, ale przyszłością nie są pan Szmal, pan Bielecki i pan Lijewski. Taka jest prawda.

A co z obsadą bramki i prawym rozegraniem?

- Za Lijewskiego mamy Przybylskiego, który nie ma jeszcze doświadczenia, ale ma bardzo dobre warunki, żeby grać. Mamy też Paczkowskiego, który robi postępy. Długo był kontuzjowany, ale mam nadzieję, że wszystko jest OK z jego zdrowiem i widzę, że ten chłopak świetnie pracuje. Nie mamy wielkiego wyboru jak Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie, ale ten wybór jest. Na razie to niedoświadczony zespół, ale poczekajcie trochę czasu, dajcie nam szansę, by w styczniu 2019 roku ten zespół miał już charakter, żeby walczyć o kwalifikacje do igrzysk.

Andrzeja Rojewskiego nie bierze pan już pod uwagę?

- Andrzej bardzo chciał zagrać na igrzyskach, dawał z siebie wszystko, ale niestety nie mógł znaleźć się w składzie, bo ma duże problemy zdrowotne. I on też zrezygnował z gry w reprezentacji. Ktoś powiedział, że on mi nie zaufał. A przecież to zawodnik, który ma swoje lata, swoje kontuzje. Mówienie, że on nie chce grać w reprezentacji, bo trenerem jest Tałant Dujszebajew, jest po prostu głupie.

A Michał Szyba? Zagrał na igrzyskach, a na te dwa ostatnie mecze nie dostał w ogóle powołania.

- Szyba musi pokazać ten poziom, którego od niego oczekuję. Na obecną chwilę nie jestem zadowolony z tego, co pokazuje w Kadetten Schaffhausen. Ale oczywiście - on jak każdy człowiek potrzebuje czasu, żeby popracować w tym klubie, zagrać w nowych rozgrywkach i przyzwyczaić się do wszystkiego. On, Majdziński, który jest teraz kontuzjowany i młody Bąk - oni też mogą być w przyszłości zawodnikami reprezentacji. Ja nie jestem dyktatorem, nikomu drzwi do kadry nie zamykam.

Mówi pan, że mistrzostwa świata we Francji nie mają znaczenia, bo na igrzyska kwalifikację można wywalczyć dopiero poprzez mistrzostwa w 2019 roku. Jak kibice mają to rozumieć? Ogranie zawodników będzie priorytetem względem wyników?

- Zebranie doświadczenia, to jest najważniejsze. Łyżwa, Przybylski, Paczkowski, Gębala - oni jeszcze w życiu nic nie widzieli. Przecież żadna młodzieżowa reprezentacja Polski - nie licząc tej wiele lat temu - nie grała w półfinale mistrzostw świata czy Europy. To o czymś świadczy. Nie mamy tego poziomu, który z marszu mają młodzi Francuzi czy Niemcy. Ale mamy potencjał, który musimy rozbudować. Gdzie grali rok temu bracia Gębalowie?

W trzeciej lidze w Niemczech.

- No właśnie! To było jeszcze sześć miesięcy temu! Łyżwa cały poprzedni rok grał w I lidze w Polsce. I chcemy, żeby oni od razu zostali mistrzami świata we Francji? Nie ma szans. Spokój, cierpliwość, rozwój - będę to powtarzał w kółko.[nextpage]- Zresztą, coś opowiem. Byłem niedawno na konferencji w Spale. Tam trener kajakarek, pan Kryk, opowiadał o tym, że gdy rezygnowali z występu na mistrzostwach Europy czy świata, bo woleli lepiej przygotować się do igrzysk, to wszyscy go krytykowali. A gdy zdobyli srebrny i brązowy medal, to wszystko było super. I to jest właśnie to, czego brakuje kibicom w Polsce. Musimy inwestować w ludzi, rezygnować z określonych występów, by osiągnąć wyższy cel. Co cztery lata są igrzyska i to jest najważniejsza impreza.

- Wie pan, jak Korea Południowa, drużyna kobiet, przygotowywała się dawniej do igrzysk? One wygrały te turnieje w 88, 92 i 96 roku. Gdy kończył się finał igrzysk, wręczono im medale i wróciły do kraju, to nikt nie wspominał już ostatnich igrzysk. Wszyscy myśleli o następnych i nawet rezygnowali z mistrzostw świata. Bo co za dużo, to źle.

- Nie mówmy, że Tałant Dujszebajew jest winny, że teraz nie ma reprezentacji i nowej złotej generacji. No przepraszam, ale to ja w cztery miesiące "zepsułem" reprezentację? Nie żartujmy.

- Powtórzę jeszcze raz, te mistrzostwa świata i następne mistrzostwa Europy to dla nas świetny czas, żeby ograć nowych ludzi. Żeby walczyć, pracować, przygotowywać się i budować nowy zespół. To turnieje, które dają możliwość ogrania zawodników, którzy będą nam potrzebni na mistrzostwach świata w 2019 roku.

Przez wiele lat główną siłą kadry byli świetnie rzucający rozgrywający i w trochę mniejszym stopniu, gra z kołem. Teraz do kadry wchodzi wielu nowych młodych rozgrywających. Styl gry zespołu ulegnie przez to zmianie i skieruje się bardziej ku większemu wykorzystaniu skrzydłowych?

- Jeśli dzisiaj miałbym powiedzieć, że będziemy tak robić, że przejdziemy głównie na skrzydła, to kłamałbym. To nie o to chodzi, że tak nie będzie - proszę zrozumieć - my najpierw musimy zobaczyć, kto na jaki poziom wyjdzie, a potem możemy ustalać taktykę i styl gry. Chciałbym, żeby każdy zawodnik rzucał po trzy bramki - a to daje 42 trafienia w meczu. Ale takiej możliwości nie ma, bo każdy mecz jest inny. Dla mnie najważniejsze jest, by zespół za dwa lata dawał gwarancję solidnej gry w ataku i obronie. W jednym meczu więcej bramek będą rzucali skrzydłowi - OK. W drugim lewe rozegranie i środek - nie ma znaczenia. Najważniejsze, żeby w każdej chwili zespół wiedział, co ma grać. Dlatego nie chcę kłamać.

- Zresztą, znowu powtórzę, że nie mamy takich możliwości jak Francuzi czy Niemcy. Pan Biegler też robił to, co mógł i co miał w tym czasie. Ale pod koniec zabrakło mu takich graczy jak Tkaczyk, Rosiński, Jaszka czy Jurkiewicz. I to nie jego wina. Ja też musiałem najpierw znaleźć środkowych rozgrywających i przesunąć Krajewskiego na tę pozycję. Nie mamy takich możliwości jak Niemcy, którzy na każdej pozycji mają 6-8 dobrych zawodników. No ale skoro mówimy o Niemcach - na mistrzostwa w Katarze dostali dziką kartę i zajęli tam siódme miejsce. Dano im spokojnie pracować i rok później zostali mistrzami Europy i zdobyli brązowy medal Rio. A gdzie oni byli w 2013 roku? W 2014 nie zagrali w ogóle na mistrzostwach Europy. I to Niemcy, wielkie Niemcy! Oni mają milion ludzi, którzy grają w piłkę ręczną, a u nas jest 26 tysięcy. To pokazuje, jak przebiega wymiana pokoleniowa.

W tym nowym zespole główną postacią będzie Michał Jurecki?

- Tak. Na dwie imprezy wykorzystamy też doświadczenie Mariusza Jurkiewicza. Kiedyś też przyjdzie czas, że i on będzie musiał zrezygnować. To normalny proces. Do 2020 roku nie dojdzie ani Bielecki, ani Szmal, ani Jurkiewicz. Mariusz miał jednak aż 16 miesięcy przerwy i nie wygląda źle. Jeśli tylko będzie mógł grać - pomoże nam. On musi dać trochę doświadczenia takim chłopakom jak Łyżwa. To samo Gliński - nigdy nie powiedziałem, że on nie zagra w kadrze. Mam go w głowie. Naszym zadaniem jest praca nad przyszłością. Przepraszam, ale przyszłością nie są pan Szmal, pan Bielecki i pan Lijewski. Taka jest prawda.

Wieku się nie oszuka. Pan wkrótce podpisze nowy kontrakt ze Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce (obecny kończy się 30 listopada - wyj. MW)? 

- Jeżeli obie strony chcą - a ja chcę i wiem, że pan prezes też chce, żebym pracował, to nie ma takich papierów, które musimy podpisywać. Jeśli miałbym podpisać je jutro czy pojutrze - nie ma problemu, pojadę do Warszawy. Problemem jest tylko czas, bo pan prezes ma wiele obowiązków, a ja też byłem z klubem ostatnie dziewięć dni za granicą. Znajdziemy chwilę i podpiszemy. Ale to nie jest istotne. To, co najważniejsze, to fakt, że chcemy razem dalej pracować.

Rozmawiał Maciej Wojs 

Źródło artykułu: