Faworytki nie zawiodły - po pierwszych ćwierćfinałowych meczach ekstraklasy kobiet

W pierwszych ćwierćfinałowych spotkaniach ekstraklasy kobiet zwycięstwa odniosły drużyny wyżej sklasyfikowane po fazie zasadniczej dzięki czemu są bliżej półfinałów. W grupie walczącej o utrzymanie bardzo ważne wygrane zanotowały ekipy Ruchu Chorzów i Słupi Słupsk.

W tym artykule dowiesz się o:

Zwycięstwa faworytek

Jako pierwsze swoje spotkanie rozegrały drużyny Interferii Zagłębia Lubin i Startu Elbląg. Zdecydowanymi faworytkami tego pojedynku były gospodynie, które w fazie zasadniczej zajęły drugie miejsce. Początek meczu nie zapowiadał jednak łatwego zwycięstwa podopiecznych Bożeny Karkut. Start co prawda przegrywał, ale nie dał odskoczyć przeciwniczkom na większą ilość bramek niż jedna, dwie. Dopiero ostatnie 10 minut pierwszej części spotkania pozwoliło lubiniankom na wypracowanie sobie większej przewagi. Dzięki znakomitej postawie w bramce Izabeli Czarnej do przerwy prowadziły one 14:8. Po zmianie stron dominacja miejscowych była niekwestionowana. W 50 minucie przewaga Zagłębia wynosiła aż 10 bramek (24:14) i pewne było, że nic wielkiego w tym meczu już się nie wydarzy. Podopieczne Andrzeja Drużkowskiego zdołały jeszcze zmniejszyć tę stratę, ale wtedy na parkiecie u gospodyń występowały już zmienniczki. Ostatecznie elblążanki uległy 20:26 i w drugim spotkaniu postarają się przedłużyć jeszcze swoje szanse na grę w półfinale. Patrząc jednak na grę przeciwniczek, wydaje się to zadanie bardzo trudne do wykonania. W sobotnim meczu najskuteczniejszą zawodniczką Interferii była zdobywczyni 7 bramek, Joanna Obrusiewicz. Dla Startu 6 celnych trafień zanotowała Anna Lisowska.

Swój pierwszy mecz wygrały także zawodniczki SPR-u Asseco BS Lublin, które we własnej hali okazały się lepsze od Carlosa-Astol Jelenia Góra. Nie mogło być jednak inaczej bowiem wobec ostatnich kłopotów trener Zdzisław Wąs nie miał do dyspozycji aż 5 zawodniczek - Marty Gęgi, Marty Oresczuk, Iriny Latyszewskiej, Danuty Skompskiej, a także Aleksandry Baranowskiej, która zagrała w meczu rezerw. Początek meczu był stosunkowo wyrównany. Dopiero ostatnie 10 minut pierwszej części zadecydowało o 6-bramkowym prowadzeniu gospodyń (17:11). Druga połowa to już zdecydowana przewaga podopiecznych Edwarda Jankowskiego. Niespełna 15 minut po wznowieniu gry przewaga lublinianek wynosiła już 14 bramek (29:15). W końcówce powiększyły one jeszcze różnicę i ostatecznie wygrały 39:22. Drugie spotkanie wydaje się być w tym przypadku tylko formalnością. Najwięcej bramek dla SPR-u, siedem, rzuciła Kristina Repelewska. W ekipie z Jeleniej Góry najskuteczniejsza była Marzena Stochaj, która zanotowała sześć celnych trafień.

W sobotnie popołudnie swój mecz rozegrały także drużyny Politechniki Koszalińskiej i Łączpolu Gdynia. W sezonie zasadniczym dwukrotnie lepsze były te pierwsze. Także tym razem to podopieczne Waldemara Szafulskiego wyszły z tego pojedynku zwycięsko. Mecz początkowo był bardzo wyrównany. Żadna z ekip nie była w stanie wypracować sobie przewagi, która pozwoliłaby na spokojniejszą grę. Dopiero końcówka zadecydowała o prowadzeniu gospodyń 11:7. W drugiej połowie koszalinianki powiększały przewagę. W 40 minucie prowadziły 19:13 i wydawało się, że odniosą spokojne zwycięstwo. Podopieczne Jerzego Cieplińskiego dla którego był to debiut w roli szkoleniowca Łączpolu, nie poddały się i zdołały zmniejszyć stratę do dwóch bramek, grając dodatkowo z przewagę jednej zawodniczki. Większe doświadczenie gospodyń wzięło jednak górę dzięki czemu wygrały 25:22 znacznie przybliżając się do półfinału. Najwięcej celnych trafień dla zwyciężczyń, pięć, zanotowała Joanna Dworaczyk. Dla ekipy gości 6 bramek rzuciła Patrycja Kulwińska. Rewanż na hali w Rumi odbędzie się w niedzielę, 22 marca. Łączpol jeśli chce jeszcze myśleć o grze w półfinale musi zwyciężyć. Spotkanie zapowiada się więc pasjonująco i wiele wskazuje, że w tej parze o awansie może zadecydować trzeci mecz.

W jedynym niedzielnym meczu Piotrcovia Piotrków Trybunalski bardzo pewnie, 29:22, pokonała Zgodę Ruda Śląska. Wynik był bardzo podobny do tego z sezonu zasadniczego kiedy to gospodynie wygrały także siedmioma bramkami (30:23). Spotkanie lepiej rozpoczęły podopieczne Krzysztofa Przybylskiego. Do 10 minuty minimalnie prowadziły z gospodyniami. Te z kolei nie przejmując się takim obrotem sprawy, dały się wyszumieć przeciwniczkom i od 15 minuty kiedy to na tablicy widniał wynik remisowy, rozpoczęły budowanie przewagi. Do przerwy było już 15:10 dla podopiecznych Janusza Szymczyka. Drugie 30 minut to spokojniejsza gra Piotrcovii, które między 40 a 50 minutą zanotowały 5 celnych trafień, nie pozwalając przeciwniczkom na zdobycie ani jednej bramki, dzięki czemu prowadziły już 23:14. To przesądzało już końcowy wynik tego spotkania. W końcówce gospodynie pozwoliły zniwelować rudziankom stratę do siedmiu bramek. Nie zmieniło to jednak faktu, że w serii do dwóch zwycięstw prowadzą 1-0. Piotrkowianki do wygranej poprowadziła Agata Wypych, która zdobyła 12 bramek. W drużynie pokonanych siedem celnych trafień zanotowała Katarzyna Gleń. Rewanż w Rudzie Śląskiej, który zostanie rozegrany za tydzień nie musi być formalnością. Zgoda niejednokrotnie pokazywała, że u siebie jest niesamowicie groźną drużyną i na pewno zrobi wszystko żeby doprowadzić do trzeciego, decydującego spotkania.

Zacięta walka o utrzymanie

W pojedynku drużyn walczących o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej bardzo ważne zwycięstwo odniosły zawodniczki Ruchu Chorzów, które pokonały na wyjeździe AZS AWFiS Gdańsk 29:24. Przed spotkaniem obie ekipy dzieliły w tabeli tylko 3 punkty dlatego też dla obu miało ono wielkie znaczenie. Niespodziewanie mecz lepiej rozpoczęły gospodynie, które szybko wypracowały sobie przewagę, prowadząc 4:1. 5 minut przed zakończeniem pierwszej połowy podopieczne Marcina Księżyka doprowadziły do remisu. Końcówka znowu należała jednak do gospodyń, które zakończyły ją wynikiem 15:13. Druga część spotkania to bardzo wyrównana gra obu ekip. Ostatnie minuty należały jednak do przyjezdnych, które wykorzystały większe zmęczenie akademiczek. Od stanu 23:23 rzuciły 6 bramek, tracąc tylko jedną i odnosząc bardzo ważne, w kontekście walki o utrzymanie, zwycięstwo. W końcówce sezonu brak doświadczenia podopiecznych Ireneusza Rudkowskiego może mieć bardzo poważne konsekwencje, choć nie należy skreślać tej drużyny przed jego zakończeniem. W sobotnim spotkaniu najwięcej bramek dla gospodyń, po pięć, zdobyły Marta Taczyńska i Dorota Kowalewska. W ekipie z Chorzowa najskuteczniejsze były Karolina Radoszewska i Natalia Lanuszny, które zanotowały po sześć celnych trafień.

Dwa cenne punkty zdobyły także zawodniczki Słupi Słupsk, które pokonały w Warszawie miejscowy AZS AWF. Dzięki tej wygranej zbliżyły się na 3 punkty do AZS-u AWFiS Gdańsk i zachowały dystans do poprzedzającego je Ruchu Chorzów. Tak jak można się było spodziewać od początku ton grze nadawały podopieczne Adama Fedorowicza. Co prawda akademiczki starały się nawiązać z nimi walkę jednak po raz kolejny same chęci nie wystarczyły. Do przerwy przyjezdne prowadziły 13:10. Po zmianie stron przewaga Słupi była jeszcze bardziej zdecydowana. Powiększała ona przewagę by ostatecznie zwyciężyć bardzo pewnie 31:22. Najwięcej bramek dla drużyny prowadzonej przez Daniela Lewandowskiego zdobyła Sylwia Marczuk, która siedmiokrotnie pokonywała bramkarkę przeciwniczek. W ekipie gości najskuteczniejsza była Paulina Suchocka, która zanotowała 10 celnych trafień.

WYNIKI:

O MIEJSCA 1-8 (FAZA PLAY-OFF)

Interferie Zagłębie Lubin - Start Elbląg 26:20 (14:8)

SPR Asseco BS Lublin - Carlos-Astol Jelenia Góra 39:22 (17:11)

Politechnika Koszalińska - Łączpol Gdynia 25:22 (11:7)

Piotrcovia Piotrków Trybunalski - Zgoda Ruda Śląska 29:22 (15:10)

O MIEJSCA 9-12

AZS AWFiS Gdańsk - Ruch Chorzów 24:29 (15:13)

AZS AWF Warszawa - Słupia Słupsk 22:31 (10:13)

Komentarze (0)