Jagoda Linkowska: Człowiek uczy się na błędach

WP SportoweFakty / Grzegorz Jędrzejewski
WP SportoweFakty / Grzegorz Jędrzejewski

- Pogoń to dobry zespół. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się tej drużynie dorównać - powiedziała tuż po meczu jedna z najjaśniejszych postaci KPR-u Kobierzyce, rozgrywająca Jagoda Linkowska. Jej zespół przegrał z Pogonią Baltica 17:30.

23-letnia Linkowska pokazała się z niezłej strony. Godnie zastąpiła najlepszą strzelczynię - Annę Mączkę, która przeciwko Pogoni Baltica Szczecin nie zaliczyła udanego występu. KPR Kobierzyce, mimo jej 8 bramek, przegrał mecz 12. kolejki Superligi z wicemistrzem kraju 17:30. - Cóż, Pogoń plasuje się wysoko. Robiłyśmy, co mogłyśmy - przyznała rozgrywająca siódemki z Dolnego Śląska.

- Myślę, że grałyśmy zespołowo. Każda z nas "wiązała" jakąś zawodniczkę. Trochę tych bramek nam zabrakło. Ale co zrobić, porażki uczą. Człowiek uczy się na błędach i myślę, że w następnych spotkaniach pokażemy się z lepszej strony. Pogoń to dobry zespół. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się tej drużynie dorównać. Aczkolwiek myślę, że na początku było całkiem nieźle - dodała.

Prawdziwą zmorą debiutanta najwyższej klasy rozgrywkowej były tego dnia karne. - Tak, to prawda. Jedna trafiona bramka. Wszystkie rzuty były w zasięgu rąk i nóg bramkarki. Na pewno jesteśmy na siebie bardzo złe, bo tak być nie powinno. Na treningach ćwiczymy rzuty karne. Uczymy się nowych rzeczy, żeby zaskoczyć bramkarza. Tym razem się nie udało, ale bramkarki ze Szczecina pokazały wysoką klasę - doceniła przeciwnika Linkowska.

Gospodynie raziły także w kontrze. Znakomicie spisywała się w nich bramkarka gości Adrianna Płaczek. Broniła sam na sam nawet dobitki. - Z tego co pamiętam, to było 4 lub 5 niewykorzystanych "setek". Wynik mógłby wtedy wyglądać trochę inaczej. Starałyśmy się, może też presja gry z takim rywalem zrobiła swoje. One mają więcej treningów. Występują tam zawodniczki nawet spoza Europy. Jest to świetny zespół - kontynuowała szczypiornistka KPR-u.

Niezły klimat w urokliwej hali w Kobierzycach stworzyli kibice. Mimo, że ich ulubienice przegrywały, nie zaprzestawali dopingu. - Oni zawsze są z nami. Nigdy nas nie opuszczają, nawet jeżdżą za nami. Tego dnia byli świetni. Zawsze możemy na nich liczyć - rzucała na koniec zawodniczka.

ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak: Na mistrzostwach świata nie oczekujmy medali (Żródło: TVP S.A.)

Komentarze (0)