34-latek kontuzji więzozrostu barkowo-obojczykowego prawego ramienia doznał w końcówce niedzielnego meczu kadry z Argentyną. Choć cała sytuacja wyglądała niegroźnie, to uraz okazał się na tyle poważny, że Jurkiewicz najprawdopodobniej trafi pod nóż. To równa się co najmniej czteromiesięcznej przerwie w grze.
Dla kadry i samego rozgrywającego to fatalna informacja. We Francji Jurkiewicz miał być nie tylko kapitanem zespołu, ale też i liderem na boisku i w szatni. W drużynie, która wystąpiła w Irun, próżno było szukać gracza bardziej doświadczonego. Dość powiedzieć, że mundial we Francji miał być dla niego 11. turniejem mistrzowskim.
To jednak też trzecia poważna kontuzja 34-latka od maja 2015 roku. Przez problemy z kolanami (najpierw zerwane więzadła, potem przeciążenie) opuścił zeszłoroczne mistrzostwa Europy w Polsce i stracił niemal cały sezon klubowy. Na igrzyska w Rio zdążył w ostatniej chwili. Teraz wypada z gry na kolejne kilka miesięcy.
Od czasu majowego urazu do niedzielnego meczu z Argentyną minęło 613 dni. Przez 428 z nich, czyli blisko 70 procent, Jurkiewicz był wyłączony z gry. W ciągu 20 miesięcy wystąpił w zaledwie 44 meczach, ale aż 31 z nich rozegrał w ostatnich pięciu miesiącach.
ZOBACZ WIDEO Sensacji nie było. Zobacz skrót meczu Tottenham - Aston Villa [ZDJĘCIA ELEVEN]
To też kolejny uraz, którego "Kaczka" nabawił się w spotkaniu o niewielką stawkę lub z mało znaczącym rywalem. W 2013 roku podczas mistrzostw świata w Hiszpanii rozgrywający złamał kość śródręcza już w drugim meczu, a rywalem Polaków był wtedy najsłabsza w grupie Arabia Saudyjska.
34-latek w środę przejdzie w Poznaniu ponowne badania kontuzjowanego barku. W jego miejsce Tałant Duszjebajew nie zdecydował się powoływać dodatkowego zawodnika do reprezentacji.