Biało-Czerwoni wygrali pierwsze spotkanie na mistrzostwach świata. Nasz zespół przerwał serię trzech porażek: z Norwegią (20:22), Brazylią (24:28) i Rosją (20:24).
- Prowadziliśmy, później rywale zmniejszyli straty do jednej bramki. Walczyliśmy, żeby końcówkę rozstrzygnąć na swoją korzyść i się udało. Zbieramy przecież doświadczenia. Tyle, że w poprzednich meczach były one negatywne - mówi Chrapkowski.
Rozgrywający podkreśla, że Biało-Czerwoni grają falami. - Są momenty, brakuje jednak stabilności przez cały mecz. Musimy nad tym pracować. Samymi "momentami" z tymi najlepszymi nie mamy szans - mówi.
We wtorek Polacy zmierzą się z Francuzami. - To najbardziej utytułowany zespół ostatniej dekady - przypomina Chrapkowski. - Na pewno zagramy w pełnej hali, dla wielu zawodników będzie to wspaniałe przeżycie. Musimy zostawić serca na boisku i walczyć z całych sił.
Kamil Kołsut z Nantes
ZOBACZ WIDEO Piotr Chrapkowski: w końcówce zachowaliśmy zimne głowy
{"id":"","title":""}