Zawodnik Zagłębia Lubin czwartkowe spotkanie rozpoczął w podstawowym składzie. W 20. minucie Moryto mógł zdobyć pierwszego gola, bo po kontrataku stanął sam przed Omeyerem, ale 40-latek efektownie obronił jego rzut.
- Trochę się pospieszyłem i tak doświadczony bramkarz o tym wiedział. To był za łatwy rzut - mówi pokornie nasz zawodnik.
Już kilka chwil później skrzydłowy się jednak odegrał, zdobywając bramkę efektowną "wkrętką" między nogami bramkarza.
Po przerwie Moryto wykonywał jeszcze trzy rzuty karne. Dwukrotnie trafił i raz spudłował. Jego pojedynek z Omeyerem zakończył się remisem 2:2, bo ostatniego karnego Polak rzucał już Vincentowi Gerardowi.
ZOBACZ WIDEO Maciej Gębala: Wywieraliśmy na Francuzów dużo presji (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Omeyer jest ode mnie dwa razy starszym bramkarzem, więc na pewno czułem wobec niego respekt, szacunek. Nie było to proste - przyznaje Moryto.
Z samego meczu, podobnie jak koledzy, jest zadowolony. - Chcieliśmy pokazać sobie oraz kibicom, że stać nas na wiele - mówi. - Francuzi podeszli do tego spotkania trochę inaczej, bo mieli pewne pierwsze miejsce w grupie. Nie uważam jednak, że nas zlekceważyli. Zagraliśmy przede wszystkim niezły mecz i nie popełnialiśmy tylu błędów, co wcześniej.
W sobotę Biało-Czerwoni starciem z Tunezją rozpoczną walkę o Puchar Prezydenta. - Celem jest wygranie dwóch meczów - zapowiada Moryto. Pierwszy gwizdek o godzinie 16:00.
Kamil Kołsut z Nantes