MMTS - Azoty. Hit kolejki rozczarował. Puławianie lepsi w meczu błędów

Materiały prasowe / GRZEGORZ TRZPIL / KS AZOTY PUŁAWY
Materiały prasowe / GRZEGORZ TRZPIL / KS AZOTY PUŁAWY

Azoty Puławy pokonały MMTS Kwidzyn 29:27 (13:13) w hicie 18. kolejki PGNiG Superligi. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, a obie ekipy popełniły w sumie 37 błędów technicznych.

Spotkanie rozpoczęło mecz dosyć nerwowo z obu stron, co skutkowało sporą liczbą strat. Nieco większy stres panował jednak w szeregach Azotów. Jeśli dodać do tego dobrą postawę defensywy MMTS-u, na czele z bramkarzem - Pawłem Kiepulskim, to nieznaczne prowadzenie gospodarzy, po ponad kwadransie gry, nie powinno dziwić.

Słabiej niż zwykle spisywał się w tym meczu golkiper puławian, Wadim Bogdanow. Po pewnym czasie został więc zmieniony przez Walentyna Koszowego. Ciężar gry w ataku Azotów brali w tym czasie na siebie głównie Przemysław Krajewski i Nikola Prce. Ze strony miejscowych duże zagrożenie stwarzał zaś tradycyjnie Marek Szpera. Najlepszy snajper ligi, Mateusz Seroka, był za to mało widoczny.

Jeszcze w 18 min. podopieczni Patryka Rombela prowadzili 9:7. W tym momencie goście poważnie wzięli się za odrabianie strat. Złożyła się na to seria błędów w ataku gospodarzy, na które odpowiadał skutecznymi rzutami, głównie rosły Bośniak, Prce. Azoty zdobyły pięć bramek z rzędu i w 23 min. objęły prowadzenie 12:9. O czas poprosił trener Rombel. Poskutkowało, bo już sto osiemdziesiąt sekund później, grający w podwójnej przewadze gospodarze, wyrównali. Taki stan rzeczy utrzymywał się też po pierwszych trzydziestu minutach meczu.

Po przerwie sytuacja z pierwszej połowy powtórzyła się. Najpierw MMTS wyszedł na minimalne prowadzenie, by po serii błędów technicznych oddać je rywalom. Tym razem miało to miejsce między 34 a 41 min., kiedy ze stanu 15:13 zrobiło się 15:20. Wzięta w międzyczasie przez Rombela przerwa, nie zatrzymała Azotów. Niemoc gospodarzy przełamał dopiero, rzutem ze środka rozegrania, Paweł Genda. Był to jak się potem okazało przełomowy moment meczu.

Doskonały występ Kevina Gameiro! Zobacz skrót meczu Sporting - Atletico [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ostatni kwadrans rozpoczął się od kolejnego już festiwalu nieskutecznych rzutów z obu stron. Pierwsi sytuację opanowali zawodnicy z Puław i nadal utrzymywali przewagę kilku bramek (23:19 w 48 min.). W tym ważnym momencie ciężar gry w ataku wziął na siebie Krzysztof Łyżwa, który zdobył cztery bramki z rzędu dla Azotów.

W dużej mierze przesądziło to o wygranej gości. Kwidzynianie nie zdołali się już w podnieść i powalczyć o zwycięstwo. Ekipa z Lubelszczyzny zachowała więc szansę na wygranie grupy pomarańczowej.

MMTS Kwidzyn - KS Azoty Puławy 27:29 (13:13)

MMTS: Kiepulski, Szczecina - Genda 6, Nawrocki, Krieger, Peret 2, Szpera 4, Rosiak, Nogowski 7, Seroka 2, Ossowski, Potoczny 5 (3/3), Janikowski 1
Karne: 3/3
Kary: 4 min. (Krieger i Rosiak - po 2 min.)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Krajewski 9 (1/1), Prce 4 (0/1), Łyżwa 4 (0/1), Przybylski 3, Sobol 3, Jurecki 2, Masłowski 2, Kubisztal 1, Kuchczyński 1, Orzechowski, Skrabania, Grzelak, Petrovsky.
Karne: 1/3
Kary: 6 min. (Grzelak, Orzechowski i Prce – po 2 min.).

Sędziowie: Dariusz Mroczkowski oraz Jakub Mroczkowski (Sierpc)

Źródło artykułu: