22-latek zrobił coś, o czym nawet nie śnił. Jego pierwszą interwencją w karierze na mistrzostwach świata był obroniony rzut karny. Później z siedmiu metrów Federico Fernandez go wprawdzie pokonał, ale kiedy Kornecki w drugiej połowie znów pojawił się na parkiecie - do końca meczu było dwanaście minut - piłki z bramki wyciągać już nie musiał.
Nihil novi
Poniedziałkowy mecz był idealnym podsumowaniem turnieju w wykonaniu Biało-Czerwonych. Starcie z Argentyńczykami potwierdziło wszystko, czego w ostatnich dniach się o nowej reprezentacji Polski nauczyliśmy.
Jak profesor mecz rozpoczął Adam Malcher. 30-latek, który na co dzień zachowuje się ponoć jak miś Yogi, podczas meczu ponownie zamienia się w tygrysa. W pierwszej połowie przy próbach z gry wypracował sobie 40-procentową skuteczność, a gdy po przerwie spuścił z tonu, między słupkami świetnie zastąpił go kolega.
Efektywność była w bramce, brakowało jej za to przy grze w przewadze. Nasz zespół z Argentyną sześciu na pięciu grał przez osiem minut - zdobyliśmy w tym czasie dwie bramki i tyle samo straciliśmy.
Czarną magią dla naszej drużyny znów były rzuty karne. W sześciu poprzednich meczach nasi zawodnicy z siódmego metra mylili się aż dwanaście razy (próbowali , , oraz ), a podczas starcia z Argentyńczykami do grona błędnych rycerzy dołączył .
ZOBACZ WIDEO Polska - Argentyna: Kornecki powstrzymał Fernandeza (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Mur
Pierwsza połowa była wymianą ciosów, żaden z zespołów nie potrafił zbudować sobie większej przewagi. Dwie bramki różnicy między drużynami były tylko raz - Rafał Przybylski trafił trzy razy w dwie i pół minuty, dzięki czemu na tablicy świetlnej pojawił się wynik 13:13.
Po przerwie zrobiło się źle. Polacy w ciągu kwadransa zdobyli tylko trzy bramki, dzięki rywale w pewnym momencie prowadzili już 22:17. I wówczas stało się coś, co zdarza się tylko w piłce ręcznej. Kornecki stanął między słupkami, a rywale zgłupieli. 22-latek do spółki z obrońcami zamurował bramkę. Argentyńczycy nie potrafili trafić do siatki przez dziesięć minut i wreszcie Daszek dał Biało-Czerwonym prowadzenie.
Dujszebajew po meczu z Japonią mówił, że horrory na parkiecie go cieszą, podopieczni na zamknięcie turnieju zafundowali mu więc kolejny. Było nerwowo, ale Kornecki żadnego gola już nie puścił, a stempel na zwycięstwie postawił bezbłędny Krajewski.
Polska zajęła siedemnaste miejsce na mistrzostwach świata i zdobyła Puchar Prezydenta.
Polska - Argentyna 24:22 (13:13)
Polska: Kornecki (7/8 - 88%), Malcher (8/29 - 28%) - Daćko 3, Łyżwa 1, Jachlewski, Krajewski 6, Walczak, Moryto 3, Daszek 2, Przybylski 4 (1/1), Paczkowski 1, T. Gębala 3 (0/1), Chrapkowski 1
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Walczak - 4 min., Jachlewski, Przybylski - 2 min.)
Argentyna: Schulz (8/32 - 25%) - F. Fernandez 8 (6/7), Pizarro 1, S. Simonet 3, P. Portela 1, P. Simonet 4, Querin, Vieyra 4, Moscariello 1, J. Fernandez, Carou, A. Portela, Vainstein
Karne: 6/7
Kary: 8 min. (Portela - 4 min., Querin, J. Fernandez - 2 min.)
Sędziowie: Majid Kolahdouzan, Alireza Mousaviyan (Iran)
ZOBACZ WIDEO Polska - Argentyna: "wkrętka" Krajewskiego (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}