Przed decydującym spotkaniem mundialu za Francuzami przemawiało niemal wszystko. Od doświadczenia i lepszej kadry, przez dłuższy o 24 godziny odpoczynek po półfinale, aż do wsparcia kibiców. To był turnieju od początku szyty pod ich triumf. W finale przeciw Norwegom mieli jedynie postawić kropkę nad i.
Skandynawom nie dawano większych szans, mimo że ich historia i droga na szczyt łapała za serce. Jeden z najlepszych lewoskrzydłowych w historii Lars Christiansen mówił przed meczem, że to co może zniszczyć Francuzów, to presja lub zbyt duża pewność siebie. Norwegowie tylko na to czekali.
Duńczyk w pewnym stopniu miał rację, bo Les Bleus mecz zaczęli tak, jakby złoty medal wręczono im już przed spotkaniem. Nikola Karabatić prowadził atak zespołu w sennym tempie, wszystko było niedokładne i przewidywalne. Po kwadransie Francuzi mieli na koncie już pięć błędów i ledwie siedem bramek. Do rywali tracili trzy trafienia.
Norwegowie stanowili wtedy ich przeciwieństwo. Grali szybko i finezyjnie, przez co rywalizacja przypominała wyścig Citroena z TGV. Z dystansu bramkę Francuzów bombardowali Kent Robin Toennesen i Espen Lie Hansen, a dostępu do tej norweskiej bronił świetny Torbjorn Bergerud.
Do 27. minuty wszystko zmierzało w kierunku spełnienia marzeń drużyny Christiana Bergego. Wtedy jednak nastąpił przełom. Francuzi na najbliższej stacji przesiedli się do TGV, a jadących na "dzikiej karcie" Norwegów wyrzucili za drzwi. W rolę konduktora wcielił się Vincent Gerard.
Zmiennik Thierrego Omeyera wyszedł podczas mistrzostw z cienia swego starszego kolegi. To on wybronił drużynie zwycięstwa w dwóch poprzednich rundach i w niedzielę również zrobił różnicę. I to mimo tego, że nie odbił żadnego z pierwszych sześciu rzutów Norwegów.
Trójkolorowi wygrali okres gry między 28. a 35. minutą aż 10:2 i na starcie drugiej połowy prowadzili już 23:18. Rywali zabili ich bronią, bo to kontry kończone przez Michaela Guigou oraz Valentina Porta budowały ich przewagę. Norwegowie byli oszołomieni i zrezygnowani, a Trójkolorowi już 10 minut przed końcem meczu świętowali ze śpiewającymi Marsyliankę kibicami sukces.
MŚ 2017, finał:
Francja - Norwegia 33:26 (18:17)
Francja: Omeyer (2/12 - 17 proc.), Gerard (11/27 - 41 proc.) - Remili 4, Narcisse 2, Karabatić 6, Mahe 5 (3/4), N'guessan, Abalo 1, Sorhaindo 3, Guigou 5 (2/3), Fabregas 2, Dipanda oraz Porte 5
Karne: 5/7
Kary: 2 min. (Fabregas - 2 min.)
Norwegia: Bergerud (13/42 - 31 proc.), Christensen (4/8 - 50 proc.) - Sagosen 1, Hykkerud, Myrhol 4, Toennesen 5, Jondal 2, Bjoernsen 4, Lindboe, Gullerud 1, O'Sullivan 1, Tangen 3, Johannessen 1 oraz Lie Hansen 4
Karne: 0/0
Kary: 4 min. (Toennesen oraz O'Sullivan - po 2 min.)
Sędziowali: Martin Gjeding oraz Mads Hansen (Dania)
ZOBACZ WIDEO Fatalny błąd sędziego i sensacja. Zobacz skrót meczu Real Betis - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]
Szkoda, że skandynawowie nie zwarli szyków na początku IIpoł., bo był to czas,
kiedy Francuzi zwarli szyki i o Czytaj całość