Większej dawki emocji dostarczyło tylko pierwsze kilkanaście minut pojedynku. W jedenastej Azoty remisowały bowiem z Chrobrym 6:6. Od tego momentu do końca pierwszej części gry na parkiecie niepodzielnie rządzili gospodarze. - Szybko udało nam się uzyskać pewną przewagę i kontrolowaliśmy przebieg spotkania - potwierdził Skrabania.
Początek drugich trzydziestu minut również przebiegał po myśli podopiecznych Marcina Kurowskiego. Wysoka przewaga (23:13 w 42 min.) uśpiła jednak ich czujność. - Kiedy prowadziliśmy różnicą dziesięciu bramek, pojawił się pewien przestój w grze. Dodatkowo trochę nonszalancji z naszej strony, parę strat, które wykorzystał przeciwnik, zdobywając kilka bramek z rekontry. O końcowy wynik byłem jednak cały czas spokojny - powiedział skrzydłowy z Puław.
Przed Skrabanią i jego kolegami z drużyny dużo trudniejsze zadanie. W niedzielę w Kwidzynie staną naprzeciw sąsiada w tabeli - MMTS-u. Ostatnie pojedynki tych drużyn mocno elektryzowały kibiców jak i samych zawodników. Spotkanie pierwszej rundy obecnych rozgrywek zakończyło się jednak niespodziewanie wysoką wygraną Azotów 33:21. Powtórzenie podobnego scenariusza w najbliższym meczu wydaje się jednak wątpliwe.
- Na pewno będzie to ciężkie spotkanie. Przede wszystkim będą mieć poważny atut, jakim jest granie na własnym parkiecie. Pamiętamy też, jak wyglądały mecze o brązowy medal w zeszłym sezonie. Napsuli nam wtedy sporo krwi. Od tamtego czasu skład zespołu niewiele się zmienił, cały czas są bardzo niebezpieczni, zwłaszcza u siebie. Na pewno chcemy przywieźć stamtąd dwa punkty, ale koncentracja też musi być podwójna.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców