Zawodnicy Zagłębia Lubin przegrali w Gdańsku przede wszystkim przez grę na przełomie połów, kiedy Wybrzeże dominowało na boisku. - To był strasznie dziwny mecz w naszym wykonaniu. Z Orlen Wisła i z Azotami wyglądało to przyzwoicie. Przegraliśmy dwoma bramkami z czołówką ligi. Teraz z teoretycznie słabszą drużyną przegraliśmy znacznie. Wybrzeże prowadziło już dziesięcioma bramkami i końcowy wynik niewiele znaczy - powiedział Arkadiusz Moryto.
W samej końcówce gdańszczanie grali już na luzie, z czego skorzystało Zagłębie. - To prawda. Było widać rozluźnienie ze strony gdańszczan, ale my chcieliśmy grać do końca i poprawić wynik - ocenił reprezentacyjny skrzydłowy.
W zespole z Lubina gra wiele uznanych nazwisk, co w tym sezonie nie przekłada się jednak na punkty. - W tym momencie już ciężko powiedzieć co musimy zmienić. Wydawało się, że musimy grać szybko, z kontrataków. Mamy dobre, szybkie skrzydła i zdrowie, by wygrywać całe mecze. Już myśleliśmy, że wszystko wychodzi na prostą, ale się myliliśmy - przyznał Moryto.
Mecz w Gdańsku w dużej mierze należał właśnie do skrzydłowych. - Gra Wybrzeża, tak jak i nasza opiera się w dużej mierze na atakach skrzydłami czy kontratakach - przypomniał szczypiornista, który ostatnio zadebiutował w wielkiej imprezie. - Po mistrzostwach świata czuję się normalnie. Emocje już ostygły, nie ma mowy o jakiejkolwiek sodówce - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Juve zwycięża, dublet Higuaina. Zobacz skrót meczu Cagliari Calcio - Juventus Turyn [ZDJĘCIA ELEVEN]