Nic dwa razy się nie zdarza, jak głosi przysłowie, ale najwidoczniej w przypadku piłki ręcznej, trzy razy już tak. "Meblarze" po raz trzeci w lutowej kampanii Superligi, w trakcie której rozegrali 4 mecze przed własną publicznością (plus jeden w Pucharze Polski), upadli pod ciężarem jednego gola. Tym razem ze zdziesiątkowaną ekipą KPR RC Legionowo, która przyjechała do Elbląga zaledwie z 10 zawodnikami (tyle samo wpisali do protokołu meczowego gospodarze). Po dramatycznych bojach z NMC Górnikiem Zabrze oraz Stalą Mielec nikt nie mógł przypuszczać, że taki scenariusz ponownie stanie się udziałem szczypiornistów Jacka Będzikowskiego. Podobnie jak w meczu ze Stalą, gospodarze na kilkanaście sekund przed zakończeniem tracili do przeciwników tylko jedną bramkę. W ostatniej akcji spotkania zupełnie się jednak pogubili i nie oddali nawet rzutu, a 3 punkty pojechały do Legionowa, które tym samym przerwało ligową passę bez zwycięstwa w 2017 roku.
Pierwsze minuty należały na parkiecie do bramkarza Legionowa Tomislava Stojkovicia, który znakomicie radził sobie z rzutami elbląskich piłkarzy: Bartosza Janiszewskiego oraz dwukrotnie Adama Nowakowskiego, który nie pokonał bramkarza KPR-u nawet z 7 metra. To goście jako pierwsi zdobyli bramkę, a szybką kontrę wykorzystał Damian Suliński. W 5 minucie gospodarze przełamali obronę rywali i po koronkowej akcji, świetnie na kole wypracował sobie pozycję do rzutu Janiszewski i nie dał szans Stojkoviciowi. Ten sam gracz wyprowadził swój zespół na pierwsze prowadzenie. Jeszcze przed 10 minutą rolę na boisku się odwróciły i to przyjezdni byli 2 gole przed "Meblarzami" (3:5) i interweniować musiał trener. Po niej swoją wyrzutnię w lewej ręce uruchomił Piotr Adamczak i był remis po 5. Drużyny grały seryjnie i po chwilowej dominacji gospodarzy, przyszła kolej na Legionowo, które prowadził do boju najlepszy strzelec Superligi Witalij Titow. Drugi czas Jacek Będzikowski wziął przy wyniku 9:5 dla rywali i choć jego zespół zaczął się odradzać z minuty na minutę, do przerwy strat nie zdołał już odrobić i do szatni schodził przegrywając 10:12.
Po zmianie stron widać było większą odwagę w poczynaniach elblążan. Od mocnego wejścia z prawego skrzydła zaczął drugą połowę niezwykle bramkostrzelny w ostatnich tygodniach Adam Nowakowski. Chwilę później na ławkę kar powędrował Jakub Olszewski, ale dzięki skutecznym paradom Bartosza Dudka, gospodarze nie pozwolili piłkarzom Roberta Lisa odskoczyć. Goście tworzyli monolit w defensywie i rzucanie bramek przychodziło "Meblarzom" z ogromnym trudem. W 36 minucie w grze pasywnej na rzut z 10 metrów zdecydował się Jakub Moryń i zmieścił piłkę idealnie pod poprzeczką bramki Legionowa. Kolejne minuty były popisem indywidualnych umiejętności dwóch piłkarzy: Titowa oraz Janiszewskiego. Ten drugi w 41 minucie doprowadził do wyrównania 16:16, a po udanej interwencji golkipera Wójcika, Jakub Olszewski trafił po raz 17 dla swojej drużyny. Gospodarze nabierali rozpędu, ale najlepszy okres zanotowali pomiędzy 48 a 53 minutą, kiedy czterokrotnie umieszczali piłkę w siatce KPR-u i prowadzili już 22 do 19.
Ostatnie fragmenty meczu rozgrzały publiczność do czerwoności. Najpierw drugą karę musiał odcierpieć Daniel Żółtak, a przy kolejnej akcji w obronie obok niego zasiadł Jakub Olszewski i elblążanie grali w podwójnym osłabieniu. Trafił Tomasz Kasprzak, bramkę kontaktową dorzucił niesamowity Titow i przewaga zmalała do 1 gola. Na 4 minuty przed końcem pięknym rzutem popisał się jeszcze Adamczak, ale następne próby gospodarzy odbijał z wielkim wyczuciem Mikołaj Krekora. To pozwoliło gościom przerzucić ciężar gry na połowę "Meblarzy" i po golach Kasprzaka oraz dwóch Wojciecha Gumińskiego Legionowo odzyskało prowadzenie (24:23). Gospodarze mieli jeszcze 60 sekund, aby wyrównać i spróbować rozstrzygnąć pojedynek w dogrywce, ale bramkarz przyjezdnych bronił jak w transie, a co gorsza - rzut karny dla KPR-u podyktował arbiter. Za Dudka między słupki wszedł Adrian Fiodor, a do piłki podszedł Titow. Zmiennik Dudka wyszedł z próby cało, ale interweniować nie musiał, ponieważ Białorusin zdmuchnął kurz z poprzeczki. Było 18 sekund na zegarze i szansa na wyrównanie. Piłkarze beniaminka zagrali jednak najgorzej, jak tylko było można i nie oddali nawet rzutu na bramkę. Starczyło jeszcze czasu na wzięcie czasu przez gości, ale po nim wybrzmiała syrena końcowa i spotkanie dobiegło końca. Legionowo w dramatycznych okolicznościach pokonało Meble Wójcik 24 do 23 i wygrało pierwszy ligowy mecz od 11 grudnia zeszłego roku.
Meble Wójcik Elbląg - KPR RC Legionowo 23:24 (10:12)
Meble Wójcik: Dudek, Fiodor - Janiszewski 8, Piotr Adamczak 4, Olszewski 4, Moryń 4, Nowakowski 2, Kupiec 1, Dorsz, Żółtak.
Kary: 8 minut (po 4 min. - Żółtak, Olszewski).
Legionowo: Stojković, Krekora - Titow 9, Gumiński 5, Ciok 3, Kasprzak 3, Prątnicki 2, Suliński 2, Brinovec.
Kary: 6 minut (4 min. - Ciok, 2 min. - Brinovec).
ZOBACZ WIDEO Michał Kopczyński: Jesteśmy rozczarowani, Ajax był w naszym zasięgu