Szczypiornistki Lucyny Zygmunt w bieżącym sezonie zanotowały zaledwie 1 wygraną. Było to dokładnie 17 września 2016 roku po morderczym boju z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Przez następne 17 kolejek wyrwały z rąk przeciwniczek tylko dwa remisy, a w pozostałych obywały się bez zdobyczy punktowej. To spowodowało, że zadomowiły się praktycznie od początku sezonu w dolnych rejonach tabeli i są zaliczane do grona głównych faworytów do opuszczenia szeregów najlepszych ekip w kraju.
Gospodynie mają za sobą najlepszy okres gry w tym sezonie. Pomimo tego, że grają mecze co 3 dni, łącząc zmagania pucharowe z obowiązkami ligowymi, nie przestają zadziwiać wysoką i równą formą, którą osiągnęły krótko po dość pechowej przegranej z Metraco Zagłębiem Lubin tylko 1 golem (20:21). Od tego momentu zawodniczki Andrzeja Niewrzawy kolekcjonują kolejne zwycięstwa i to z nie byle jakimi przeciwnikami, bo z Pogonią Szczecin, Vistalem Gdynią czy w poprzedniej serii gier z gdańskim AZS-em. Nie inaczej stało się w meczu z Olimpią-Beskid, która nie postawiła przed rywalkami większych wymagań i zasłużenie wróciła do Nowego Sącza bez punktów.
Spotkanie przez pierwszych kilka minut nie przypominało starcia drużyn z przeciwległych ligowych biegunów. Przyjezdne przyzwoicie weszły w zawody, grając bez bojaźni z faworyzowanymi elblążankami. Gospodynie miały jednak dokładnie nakreślony plan na ten mecz i pozostawały w zdyscyplinowanej gotowości do przejęcia kontroli nad wydarzeniami boiskowymi. Do 10 minuty wynik krążył wokół remisu (3:3, 5:4), ale potem nowosądeczanki przestały nadążać za rywalkami, które konstruowały kolejne ataki z ogromną lekkością i swobodą przy wypracowywaniu sytuacji bramkowych. Punktowały na zmianę Świerżewska, Lisewska, Balsam oraz Andrzejewska i Waga. Piłkarki z Nowego Sącza odpowiadały bardzo rzadko celnym rzutem, których łącznie w pierwszej połowie oddały zaledwie 7, do czego mocno przyłożyła rękę Sołomija Szywerska. Przed przerwą gospodynie wypracowały sporą zaliczkę (14:7) i do drugiej przystępowały będąc pewnymi wygranej.
Po zmianie stron przewaga gospodyń rosła z ogromną częstotliwością. Piłkarki Startu grały kombinacyjnie, świetnie poruszały się bez piłki, często wymieniały pozycje, a do tego w defensywie potrafiły niejednokrotnie wydłubać piłkę z palców nowosądeczanek. Pomiędzy 34 a 42 minutą na parkiecie istniały tylko podopieczne trenera Niewrzawy, które zdobywały bramki praktycznie przy każdej okazji. Z kontry dorzucała gole Magda Balsam, z rozegrania Ewa Andrzejewska, Joanna Waga oraz Aleksandra Jędrzejczyk, a z koła Aleksandra Stokłosa i na kwadrans przed końcem było już 25:13. Chwilę później Barbara Choromańska za trzeci faul obejrzała czerwoną kartkę i z 12 dostępnych zawodniczek skład gości uszczuplił się do 11. Szkoleniowiec Startu chciał równomiernie rozłożyć siły swojego zespołu, gdyż w perspektywie miał rywalizację ćwierćfinałową w rozgrywkach Challenge Cup i często dochodziło do zmian w podstawowej "7". W końcówce widowisko straciło nieco na atrakcyjności, ponieważ wilk był syty, a owca pokonana i przyjezdne zdołały zmniejszyć rozmiary porażki. Mecz zakończył się rezultatem 31:22 dla Kram Startu Elbląg, który dzięki temu ponownie zbliżył się do drugiego Vistalu i przeskoczył trzecie dotychczas Zagłębie.
Kram Start Elbląg - Olimpia-Beskid Nowy Sącz 31:22 (14:7)
Start: Szywerska, Powaga, Klarkowska - Balsam 4, Dankowska, Hawryszko, Grobelska, Waga 3, Jędrzejczyk 3, Kwiecińska 1, Gerej, Lisewska 9, Stokłosa 4, Świerżewska 3, Andrzejewska 4, Szopińska
Olimpia: Sach, Szczurek - Płachta 1, Leśniak 5, Choromańska, Luberecka 1, Dzidek, Pinda, Smbatian 4, Kostuch, Pożoga 3, Rosińska 8
Sędziowali: Dariusz Mroczkowski i Jakub Mroczkowski (obaj Sierpc)
ZOBACZ WIDEO Niespodziewana porażka SSC Napoli. Zobacz skrót meczu z Atalantą [ZDJĘCIA ELEVEN]