Skuteczny Bielecki, THW Kiel nie zwalnia tempa

Afera korupcyjna zatacza coraz większe koła, tymczasem zespoły niemieckiej Bundesligi rozpoczęły w środę 25. kolejkę spotkań. Następne cenne zwycięstwo odniósł zespół Rhein-Neckar Lowen, który nadal ma szansę na zajęcie miejsca premiowanego awansem do przyszłorocznej Ligi Mistrzów.

Wojciech Jabłoński
Wojciech Jabłoński

Wyjazdowy pojedynek Lwów z piętnastym w tabeli HBW Balingen-Weilstetten nie należał jednak z pewnością do najłatwiejszych. Od pierwszych minut gospodarze toczyli wyrównaną walkę z faworyzowanym RNL, w którego barwach skutecznością imponował Karol Bielecki. Polak przed przerwą pięciokrotnie pokonywał bramkarza Balingen-Weilstetten. W ostatniej sekundzie pierwszej części gry wynik na 18:20 ustalił zawodnik gospodarzy Sascha Ilitsch.

Po zmianie stron gracze HBW Balingen-Weilstetten nadal nie dawali za wygraną. Choć w 36. minucie, po golu Gudjona Valura Sigurdssona, przewaga Lwów wzrosła do czterech bramek, to chwilę później na tablicy widniał już wynik 27:27. Zdegustowany takim obrotem spraw trener RNL Wolfgang Schwenke poprosił o czas. Przerwa na żądanie pozytywnie wpłynęła na grę gości, czego efektem były cztery bramki z rzędu. Po tym "ciosie" gospodarze już się nie podnieśli, a Lwy spokojnie dowiozły zwycięstwo do końca, wygrywając zasłużenie 38:33. Najskuteczniejszym w barwach przyjezdnych okazał się Sigurdsson, który zdobył dziewięć bramek. Tylko o jedną mniej zapisał na swoim koncie Bielecki. Trzy trafienia były autorstwa Mariusza Jurasika, a jedno Grzegorza Tkaczyka.

Nie zwalnia tempa mistrz Niemiec THW Kiel. Drużyna, której działacze i były trener są podejrzewani o kupowanie meczy zarówno w lidze, jak i europejskich pucharach, pewnie pokonała przed własną publicznością MT Melsungen 42:35. Przez większość spotkania utrzymywała się niewielka przewaga Zebr, dająca przyjezdnym nadzieje na sprawienie niespodzianki. Jednak ostatni kwadrans pojedynku już zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy w pełni kontrolowali przebieg spotkania. Dla mistrzów Niemiec jedenaście razy trafił Filip Jicha, trzy bramki mniej zdobył Szwed Kim Andersson.

W trzecim środowym meczu HSG Nordhorn pokonał we własnej hali TSV Dormagen 37:25. Sześć bramek dla gospodarzy zdobył Piotr Przybecki. Nadal kontuzjowany jest Maciej Dmytruszyński, którego kibice nie zobaczą już prawdopodobnie do końca sezonu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×