Jeszcze w ubiegłym sezonie Emilia Galińska grała w Vistalu Gdynia. Teraz wróciła do Trójmiasta, by zagrać w reprezentacji Polski. - Kadra się zmienia. Są inne zawodniczki i sztab szkoleniowy. Mamy dużo do poprawienia i wiele pracy przed sobą. Wszystko idzie jednak w dobrym kierunku. Z grupy osób z całej Polski i nie tylko, uzbieramy naprawdę fajny zespół. Potrzebujemy trochę czasu - powiedziała Emilia Galińska.
W tym sezonie zawodniczka występuje w Neckarsulmer Sport-Union Handball. Czy z tego względu przyjazd na zgrupowanie kadry czymś się różni? - Tak naprawdę do każdego meczu podchodzi się tak samo, niezależnie od tego, czy jest to spotkanie ligowe, reprezentacyjne, sparing, czy o wysoką stawkę. Podświadomie spotkania z orzełkiem na piersi dają dodatkowego kopa. Na pewno bardzo tęskniłam za polskim językiem w szatni - zauważyła Galińska.
Jak z perspektywy kilku miesięcy rozgrywająca ocenia pobyt zagranicą? - Nie myślałam, że tak to będzie wyglądało. Nie gram za dużo, ale nie traktuję tych siedmiu miesięcy jak straconego czasu. Dużo się nauczyłam i wiele wyniosę z tego sezonu. Co będzie ze mną dalej, czas pokaże - stwierdziła Galińska.
Jeszcze pod koniec minionego sezonu, Emilia Galińska rzucała wiele bramek dla Vistalu. Czy pobyt za zachodnią granicą sprawił, że czuje się ona lepszą zawodniczką? - Na pewno technicznie moje mankamenty poprawiłam i wszystko idzie w dobrym kierunku, ale malutkimi kroczkami. Niezależnie od tego, czy jest się liderką, czy zawodniczką rzuconą na głęboką wodę, najważniejsza jest ciężka praca. Ze swojej strony daję z siebie wszystko, przykładam się i przynosi to efekty - przyznała Emilia Galińska.
Reprezentacja Polski się zmienia, a przed zawodniczkami kolejne ważne mecze o stawkę. - Jeszcze potrzebujemy trochę czasu. W Gdańsku spotkaliśmy się po raz trzeci. Są tu inne zawodniczki i trenujemy różne ustawienia. Trener szuka optymalnego rozwiązania i wszystko wyklaruje się w najbliższym czasie. Trzeba szlifować się w reprezentacji z niewielkimi zmianami - podsumowała.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie