Już na samym początku Weronika Kordowiecka obroniła pięć piłek z rzędu. Później również broniła bardzo dobrze. - Ogólnie jestem zadowolona, choć popełniam trochę błędów, które chciałabym poprawić. To nie jest tak, że to moja postawa była dobra, cały zespół mi pomagał w obronie. Tylko wtedy może być jakiś wynik - powiedziała bramkarka.
W drugiej połowie broniła już Adrianna Płaczek. Obie zawodniczki pokazały, że nie ma co się martwić o ich postawę. - Grałyśmy równie skutecznie. Ada jest super bramkarką i lubimy ze sobą współpracować, podobnie jak z Weroniką Gawlik. Ja powiem tyle - bardzo się cieszę, jak Ada broni - zauważyła.
Dla wciąż młodej bramkarki grającej na co dzień w Vistalu Gdynia, fakt gry od początku w reprezentacji to duża nobilitacja. - Ja pamiętam, że jak debiutowałam w Zielonej Górze, to również trener mnie wpuścił jako pierwszą. Wówczas emocje też były wielkie. Teraz to troszeczkę opada, ale każdy mecz w kadrze jest niesamowity. Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu. Mamy trzy bramkarki i myślę, że każda z nas zagra po połowie - przyznała.
W starciu z Białorusinkami, Polki przez niemal cały czas musiały gonić. - Ciężko było to przełamać, a Białoruś postawiła twarde warunki. Również popełniłyśmy parę błędów, z których musimy wyciągnąć wnioski. Trzeba się uczyć i rozwijać. Mamy do poprawy i obronę i atak - podsumowała Kordowiecka.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie