Gdyby poniedziałkowe spotkanie w Gdańsku trwało 45 minut, a nie 60, zawodnicy Wybrzeża mogliby mieć poczucie dobrze wykonanej roboty. Końcówka należała jednak zdecydowanie do KPR-u Gwardii Opole. - Do 45. minuty graliśmy fajne zawody, a później nie wiem co się z nami stało. Coś się zacięło. Mieliśmy klarowne sytuacje, ale nie rzucaliśmy bramek. Adaś Malcher dobrze bronił, a u nas pod koniec głowy się wyłączyły. Opolscy doświadczeni zawodnicy to wykorzystali - powiedział Łukasz Rogulski.
W samej końcówce, gdy kolejne rzeczy nie wychodziły zespołowi znad morza, niektóre decyzje gdańszczan były irracjonalne. - To prawda, podejmowaliśmy decyzje za szybko i stąd te błędy. To któryś mecz, w którym robimy takie babole w końcówce i musimy to przeanalizować. Grając fajnie przez 45 minut, szkoda jest przegrywać tak końcówki - podkreślił obrotowy.
Podczas meczu zawodnik doznał urazu, po którym jednak od razu wrócił na boisko. - Nic się nie stało. Zderzyłem się głową w przeciwnika i mnie na chwilę przytkało. Kręgosłup załomotał, ale wszystko jest w porządku - uspokoił zawodnik.
Urazy w Wybrzeżu na pewno nie pomagają drużynie walczyć. - Musieliśmy sobie radzić bez leworęcznego rozgrywającego. Wiadomo, wówczas zupełnie inaczej wygląda taktyka. To jest jednak sport i takie rzeczy się zdarzają. My teraz przygotowujemy się na mecz z Górnikiem Zabrze, nie wiem czy z Ramonem Oliveirą, czy bez. Na pewno wyjdziemy na parkiet i zrobimy swoje - zapowiedział Rogulski.
Czy podczas sześciu dni można wyciągnąć wnioski na tyle, by powalczyć z tak klasowym zespołem, jak Górnik Zabrze? - Tak, przeanalizujemy sobie ten mecz. Wiemy jak gra Górnik, często ich oglądamy, ale podchodzimy do meczu tak, jak do każdego innego. Jak zagramy tak, jak przez 45 minut z Gwardią, to może być fajny mecz. Musimy tylko wyeliminować błędy i nie obijać bramkarzy - podsumował Łukasz Rogulski.
ZOBACZ WIDEO PSG nie odpuszcza liderowi. Zobacz skrót meczu z Olympique Lyon [ZDJĘCIA ELEVEN]