Dla Azotów spotkanie nie miało większego znaczenia, bo bez względu na wynik zakończyliby rundę zasadniczą na 2. miejscu w grupie pomarańczowej. Wybrzeże Gdańsk zdobywając symboliczny punkt mogło zapewnić sobie 3. pozycję wśród granatowych i bezpośredni awans do fazy finałowej.
Nic dziwnego, że od początku przystąpili do meczu pełni animuszu. Puławianie nie mieli jednak zamiaru odpuszczać i na parkiecie rozpoczęła się twarda walka. Jeszcze w 8 min. był remis 5:5. Od tego momentu inicjatywę przejęli gospodarze. Sygnał do ataku im dał bramkarz Walentyn Koszowy, broniąc rzut karny Wojciecha Prymlewicza.
Po kwadransie gry i kolejnej zainicjowanej przez niego kontrze, zakończonej celnym rzutem Jana Sobola, objęli najwyższe prowadzenie (11:7). Rozluźniło to wyraźnie puławian, którzy kilka razy zgubili piłkę w ataku. Podopieczni Damiana Wleklaka i Marcina Lijewskiego nie próżnowali i teraz to oni kontrowali rywala. W 21 min. po dobitce własnego karnego Adrian Kondratiuk wyprowadził gdańszczan na prowadzenie 13:12. Zacięta walka rozgorzała na nowo, przy czym błędów z obu stron wciąż było sporo. W Wybrzeżu uaktywnił się golkiper Maciej Pieńczewski, broniąc kilka trudnych rzutów Azotowców. Dzięki temu w ostatnich minutach częściej na prowadzeniu byli przyjezdni. Ostatnią bramkę przed przerwą zdobył jednak Rafał Przybylski i było po 17.
Po zmianie stron dwie bramki szybko zdobyły Azoty i było 19:17. Poziom meczu jeszcze się obniżył. Co innego poziom emocji, ten rósł z każdą nieudaną akcją, na parkiecie i poza nim. Walczący bez pardonu gdańszczanie doprowadzili w końcu do wyrównania. Spory udział miał w tym najlepszy strzelec zespołu Łukasz Rogulski. Ten sam zawodnik kończąc szybki atak wyprowadził swój zespół na upragnione prowadzenie (23:22 w 47 min.). Wszystko w tym meczu było jeszcze możliwe.
ZOBACZ WIDEO Kolejna porażka zespołu Wszołka. Zobacz skrót meczu QPR - Brighton [ZDJĘCIA ELEVEN]
Cuda w bramce wyczyniał Pieńczewski, choć i Koszowy odbił kilka rzutów w tych kluczowych momentach. W 52 min. kolejny raz dał o sobie znać Rogulski, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 26:24. Puławianie mylili się coraz częściej w ataku. Faule ofensywne i straty piłki sypały się im jak z rogu obfitości. Dwie bramki z rzędu Pawła Niewrzawy i było już niemal pewne, że beniaminek nie odda wygranej.
KS Azoty Puławy - Wybrzeże Gdańsk 29:32 (17:17)
Azoty: Bogdanow, Koszowy - Przybylski 7, Jurecki 4, Prce 4, Kuchczyński 3 (2/2), Kubisztal 3, Sobol 3 (1/1), Petrovsky 1, Łyżwa 1, Grzelak 1, Masłowski 1, Krajewski 1, Orzechowski, Śliwiński
Karne: 3/3
Kary: 8 min. (Kubisztal, Masłowski, Krajewski i Prce - po 2 min.)
Wybrzeże: Pieńczewski, Chmieliński - Rogulski 8, Niewrzawa 5, Kondratiuk 4 (3/4), Oliveira 3, Wróbel 3, Podobas 2, Skwierawski 2, Sulej 2, Prymlewicz 2 (0/1), Kornecki 1
Karne: 3/5
Kary: 14 min. (Kornecki - 6 min., Podobas, Skiwerawski, Niewrzawa i Kondratiuk - po 2 min.)
Czerwona kartka:
Hubert Kornecki (51 min. - z gradacji kar)
Sędziowie: Andrzej Kierczak (Michałowice) oraz Tomasz Wrona (Kraków)
Widzów: 450
Daniel Kordulski z Puław
kiedy ktoś się nie spodziewa.
To sportowe jest "comedy",
układ z fair-play się pogniewał.Nie ma co głęboko wnikać,
na uwadze medal mając.
Łatwiejszego przeciwnika,
lepiej puścić przegrywając. Mogąc wybrać gier rywala,
z którym w planach dalsze granie.
Choć kibiców pełna hala,
mecz "przespali" Puławianie. I tak oto duch sportowy,
dostał nokaut w narożniku.
Ciemne sportu są alkowy,
gdy układy na świeczniku. Czytaj całość