Liga Mistrzów: koszmar powraca. Zaliczka THW Kiel przed rewanżem

WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI
WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI

Mecze z THW Kiel traumą Barcelony. Podopieczni Alfreda Gislasona pokonali mistrzów Hiszpanii 28:26 i po raz drugi z rzędu mogą wyeliminować zespół Kamila Syprzaka w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Drużyna ze stolicy Katalonii od kilku tygodni myślami była w Sparkassen Arenie. Blaugrana po drodze zapewniła sobie siódme z rzędu mistrzostwo Hiszpanii, ale wszystkie siły rzucała na mecz z THW Kiel. Rywalem nieprzewidywalnym w swojej... nieprzewidywalności.

Podobnie jak rok temu Zebry zawodziły w fazie grupowej, a Barcelona odprawiała przeciwników z kwitkiem. Duma Katalonii nie wyobrażała sobie powtórki z poprzedniego sezonu. Wówczas zdziesiątkowane THW obroniło w Hiszpanii przewagę z własnego parkietu i awansowało do Final Four kosztem kandydata do triumfu.

Pierwsze minuty przypominały scenariusz żywcem wyjęty z najczarniejszych snów graczy Barcelony. Mistrzowie Hiszpanii wyglądali na zagubionych, wręcz stłamszonych agresywnymi wyjściami René Toft Hansena i Patricka Wiencka. Dika Mem i Wael Jallouz właściwie nie zagrażali bramce Niklasa Landina. Dopiero wejście Kiryła Łazarowa ożywiło poczynania Blaugrany.

Obrona nie zawodziła, ale pytanie brzmiało, jak na skuteczność THW wpłynie absencja Domagoja Duvnjaka. Chorwat nawet nie w pełni sił ciągnął biało-czarny wózek. W jego buty spróbował wejść Nikola Bilyk. Młody Austriak, trzeba przyznać, radził sobie całkiem dobrze, na środku sprawdził się także Steffen Weinhold. Największą różnicę robił jednak Marko Vujin.

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"

32-letni Serb, momentami bardzo chimeryczny w tym sezonie, grał tym razem koncert. Bombardował bramkę Borko Ristowskiego, skupiał na sobie uwagę obrońców i pozostawiony bez opieki Niclas Ekberg oszukiwał Macedończyka wkrętkami.

17 minuta, na tablicy 9:4. Barcelona musiała ugasić mały pożar na pokładzie. W roli strażaka wystąpił były idol kibiców THW, Filip Jicha. Czech, grający w ataku od święta, czekał na błędy rywali i po przechwytach startował do kontr. Po trzeciej bramce najlepszego szczypiornisty świata 2010 roku Blaugrana doprowadziła do remisu 15:15. Dobrą passę przerwała syrena, zapraszająca zawodników do szatni.

Vujina natomiast nic nie było w stanie wytrącić z rytmu. Prawy rozgrywający obsługiwał Wiencka, bramki dokładał Ekberg, wyśmienicie dysponowany przez cały mecz. Katalończycy mogą mieć też pretensje do siebie. Rozgrzali bowiem Landina, wielokrotnie rzucając w strefę, gdzie Duńczyk przesuwał się "w ciemno".

Przez niemal całą drugą połowę utrzymywały się trzy bramki różnicy na korzyść THW. Kilończycy zadbali jednak o solidną dawkę emocji w końcówce. Za brutalny faul na Jallouzie z parkietu wyleciał Toft Hansen. Drugi raz z rzędu w Lidze Mistrzów. Jakby nieszczęścia było mało, po chwili ujrzał niebieski kartonik i jego występ w rewanżu zależy od władz europejskiej federacji.

Snajperzy Barcelony strzelali ślepakami i Landin pozostawał niewzruszony na rzuty z drugiej linii. Gdyby nie trafienia ze skrzydeł i pojedyncze akcje przez koło, m.in. w wykonaniu Kamila Syprzaka (3 gole), sytuacja mistrzów Hiszpanii przed rewanżem mogła być jeszcze gorsza. Zebry jadą do Katalonii nie tylko z dwubramkową zaliczką, ale także z wiarą w awans, którą zachwiały ostatnie fatalne wyniki w Bundeslidze.

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów (I mecz):

THW Kiel - FC Barcelona Lassa 28:26 (16:15)
Najwięcej bramek: dla THW Kiel - Marko Vujin 10,  Niclas Ekberg 6, Patrick Wiencek 4; dla Barcelony - Raul Entrerrios 4, Kamil Syprzak, Valero Rivera, Filip Jicha, Wael Jallouz - po 3

Źródło artykułu: