KS Azoty Puławy były zdecydowanym faworytem pierwszej rundy play-offów. W Gdańsku Wybrzeże potrafiło się jednak postawić. - Wybrzeże Gdańsk grało dobrze już w ostatnim meczu rundy zasadniczej i było wymagającym rywalem od pierwszych do ostatnich minut. My źle weszliśmy w drugą połowę po tym, jak gdańszczanie zamknęli środek. Ostatecznie jednak wynik był dla nas dobry - powiedział Wadim Bogdanow.
Rosyjski bramkarz w trudnych chwilach dwoił się i troił, by powstrzymać zawodników znad morza. - Bohaterem się nie czuję, nie lubię tak siebie nazywać. Grała naprawdę cała drużyna. Również popełniłem dwa błędy i dlatego trener mnie zmienił. Okazało się, że zdecydował słusznie - przyznał Rosjanin.
W samej końcówce meczu w Gdańsku puławianie mieli ułatwione zadanie, gdyż na boisku nie było kapitana Wybrzeża, Łukasza Rogulskiego. - On jest naprawdę bardzo dobrym, szybkim kołowym, który potrafi łapać piłki w trudnych momentach. Zszedł z kontuzją, ja życzę mu teraz dużo zdrowia - ocenił bramkarz Azotów.
Drużyna z Puław przed rewanżem nie czuje się bardzo pewnie. - Na pewno nie możemy do tego podchodzić tak, że po wygranej w Gdańsku jesteśmy faworytami. Trzy bramki to nic w piłce ręcznej. Ostatnie spotkanie w Puławach przegraliśmy, więc czeka nas trudne spotkanie - podsumował Bogdanow.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani