Liga Mistrzów: Final Four bez Niemców, Syprzak zagra o trofeum

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Szczypiorniści FC Barcelona Lassa z nawiązką odrobili dwubramkową stratę z pierwszego ćwierćfinału. Duma Katalonii zwyciężyła z THW Kiel 23:18 i odegrała się na Zebrach za zeszłoroczną porażkę na tym samym etapie rozgrywek.

Dla obu drużyn brak awansu do Final Four był spełnieniem najgorszego koszmaru. Odkąd zmieniono formułę rozgrywek i kończą się one dwudniowym turniejem w Kolonii, kilońskie Zebry nie znalazły się w najlepszej czwórce tylko raz - w sezonie 2010/2011. Z kolei Duma Katalonii nie mogła sobie pozwolić, by po raz drugi z rzędu nie przebrnąć przez ćwierćfinał.

Nikt w Palau Blaugranie nie dopuszczał do siebie myśli, że gospodarze nie odrobią dwóch bramek starty, które przywiozły z Kilonii. Atmosfera w hali już od początku spotkania była niezwykle gorąca, a podopieczni Xaviera Pascuala od pierwszych minut byli niezwykle skoncentrowani i zmotywowani. Na pokład rzucone zostały wszystkie ręce.

Niemcy bronili honoru całej Bundesligi, bo dotychczas w Final Four zawsze najlepsza liga świata miała swojego reprezentanta. Po porażce z Flensburga Handwitt z Vardarem Skopje, tylko THW zostało na placu boju. Zebry zaczęły pojedynek jednak nieco słabiej niż gospodarze i stało się to, czego wszyscy oczekiwali - szczypiorniści z Barcelony błyskawicznie zniwelowali straty z pierwszego starcia. Walka o półfinał rozpoczęła się od nowa. Duma Katalonii szybko przejęła kontrolę nad spotkaniem, dzięki czemu mogła utrzymywać przewagę na poziomie trzech-czterech trafień.

Niemcy mieli problem z urwaniem się rywalom. Nie pomagało im to, że dobrze między słupkami bramki przeciwników spisywał się Gonzalo Perez de Vargas. Golkiper miał jednak ogromne wsparcie od kolegów grających w obronie. Defensywa FC Barcelony niemal przez całe spotkanie prezentowała się doskonale, co pozwalało gospodarzom na wyprowadzanie zabójczo szybkich ataków. To właśnie one sprawiły, że w końcówce pierwszej połowy prowadzili już pięcioma bramkami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: chwiał się na nogach. Cudem dotarł do mety

Alfred Gislason starał się natychmiast reagować, ale jego podopiecznym z trudem przychodziło wcielenie uwag szkoleniowca. Kilończycy grali bardzo wysoko w obronie, ale to także nie sprawiało Hiszpanom większych problemów.

Przewaga Katalończyków utrzymywała się na bardzo bezpiecznym poziomie i przez większość drugiej połowy oscylowała wokół pięciu trafień. Ogromny w tym udział miał Perez de Vargas, którego skuteczność momentami sięgała aż sześćdziesięciu procent. Jego vis a vis - Niklas Landin dawał z siebie wszystko, ale gracze z Barcelony byli zbyt rozpędzeni, by cokolwiek mogło im przeszkodzić w osiągnięciu korzystnego wyniku. THW w końcówce próbowało jeszcze ostatniego zrywu, ale i to im się nie powiodło. FC Barcelona zwyciężyła 23:18 i w Palau Blaugranie zaczęła się fiesta.

Liga Mistrzów, ćwierćfinał, 2. mecz:

FC Barcelona Lassa - THW Kiel 23:18 (13:9)

FC Barcelona: De Vargas, Ristowski - Noddesbo 2, Tomas 4, Entrerrios 1, Sorhaindo 1, Arino 1, Rivera 7, N'quessan 1, Syprzak 2, Mem 1, Morros, Saubich, Jucha, Jallouz, Łazarow 3
Karne: 3/4
Kary: 4 min (Jicha, Jallouz - po 2 min.)

THW: Landin, Wolff - Toft Hansen, Lacković 1, Sprenger, Weinhold 1, Dissinger, Wiencek 1, Ekberg 4, Dahmke, Brozović 2, Vujin 4, Bilyk 2, Nilsson 2, Santos 1
Karne: 3/3
Kary: 4 min. (Brozović - 4 min.)

Komentarze (23)
avatar
Wisła_KPR
30.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Cały mecz liczyłem na moment przełamania Kielu, ale on nie nastąpił. Barcelona cały mecz utrzymywała przewagę, głównie dzięki dobrej formie bramkarza. Swoją drogą może to być najbogatsze f4 bi Czytaj całość
avatar
Grzymisław
30.04.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Barcelona pozostawała faworytem w tej parze mimo porażki na wyjeździe. 2 bramki to nie była zbyt duża przewaga i rzeczywiście tylko parę chwil zajęło im odrobienie tego niewielkiego dystansu, a Czytaj całość
Bartłomiej Kwiatkowski
29.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Skazywany na porazke, Szeged po 1 polowie prowadzi z PSG 17:16 a bylo juz 3 bramki przewagi. 
avatar
Złoty Bogdan
29.04.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A więc mamy Final4 bez Niemców, no ale jak się rzuca w meczu tyle bramek co Orlen Wisełka w "super klasyku", to nie ma co śnić o awansie :) 
Bartłomiej Kwiatkowski
29.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O awansie Barcelony zadecydowaly 2 rzeczy - bramkarz oraz brak strzelb, snajperow w druzynie gosci. Barcelona to na papierze najgrozniejszy rywal dla PSG.