Flemming Oliver Jensen (trener Wisły Płock): Oczywiście jestem zawiedziony. Myślę, że w pierwszej połowie graliśmy całkiem nieźle prowadząc do przerwy trzema bramkami. W przerwie mówiliśmy, że teraz możemy kontrolować mecz, ale systematycznie oddawaliśmy piłkę Lubinowi, a piętnaście rzutów przestrzeliliśmy, z czego większość sam na sam z bramkarzem. To było najbardziej irytujące. Tak na prawdę musimy wykonywać w trakcie meczu to, co trenowaliśmy. Mamy tylu doświadczonych zawodników w zespole, którzy muszą zrozumieć, że jeżeli mamy robić coś w obronie to mamy to wykonywać. Jeśli mamy jakieś założenia to musimy je realizować. Wciąż jednak myślę, że głównym powodem było to, że za bardzo "okładaliśmy" ich bramkarza. Ale też jestem pewien, że wygramy. Moja w tym głowa, żeby ustawić zawodników z powrotem na właściwe tory. Wiem, że wcześniej także używałem tego zdania, ale to nie Lubin wygrał - to myśmy przegrali.
Jerzy Szafraniec (trener Zagłębia Lubin): Myślę, że to było jedno z tych spotkań o którym wielokrotnie wspominałem, że mecze między nami są bardzo zacięte. Wprawdzie nie udało nam się wytrzymać tej presji do końca w poprzednim meczu, bo w Płocku była walka na styku, a końcówka, kiedy Wisła zdobyła seryjnie sześć bramek, a myśmy zakończyli jednym trafieniem, co zakończyło właściwie temat tego meczu. Mówiłem, że będziemy się starać w Lubnie jak wicemistrz, na własnych "śmieciach" podjąć walkę przeciwko mistrzowi Polski. Myślę, że to było godne spotkanie, dobrych interwencji bramkarzy, udanych i fajnych akcji. Oczywiście obie strony nie ustrzegły się błędów, ale na to w takich meczach trzeba brać poprawkę.
Bartosz Wuszter (Wisła Płock): Prowadziliśmy trzema bramkami i wszystko wskazywało na to, że tą przewagę będziemy powiększać. Nasz styl gry w pierwszej części meczu też nie był zbyt przekonywujący. Mówię, o bardzo poważnych błędach w obronie, które się powtarzały. Zaraz po meczu rozmawialiśmy z trenerem, który słusznie miał do nas pretensje. Myślę do soboty to skorygujemy, jak również poprawimy skuteczność w ataku, która można powiedzieć była katastrofalna. Wierzę w to, ze sobotnie spotkanie od początku będzie pod nasze dyktando. Postawimy swoje warunki, do tego będziemy grali w swojej hali ze swoimi kibicami. Nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek sensacji. Jesteśmy dobrze przygotowani, dlatego dzisiejszy mecz trzeba traktować jako wypadek przy pracy. Tak to w sporcie bywa, że nie zawsze wszystko wychodzi, ale w sobotę udowodnimy, że idziemy w dobrym kierunku, że jesteśmy na prawdę dobrym zespołem, i w tym sezonie będziemy jeszcze walczyć o najwyższe cele. Myślę, że kibice mogą być spokojni. To nie jest przypadek, że dojdzie do tego trzeciego meczu w Płocku. Jednak po mniej udanej rundzie zasadniczej, gdzie w Lubinie mieli bardzo wiele kontuzji, teraz wszyscy zawodnicy wrócili do gry, a ich obronę wzmocnił jeszcze Paweł Orzłowski. To nie jest już to Zagłębie, które przegrywało ze słabymi zespołami w lidze, tylko praktycznie to, które w ubiegłym roku walczyło w finale Mistrzostw Polski.