Azoty - Orlen Wisła. Czwarty mecz dla Nafciarzy. Faworyt jedną nogą w finale

Azoty Puławy przegrały z Orlenem Wisłą Płock 26:29 (14:16) w pierwszym meczu półfinałowym PGNiG Superligi. Gospodarze popełnili zbyt dużo błędów by myśleć o zwycięstwie w tym meczu. Rewanż w środę w Płocku.

Daniel Kordulski
Daniel Kordulski
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Azoty rozpoczęły od dwóch błędów Krzysztofa Łyżwy. Z każdą akcją było już jednak lepiej. W 4 min. po kontrze Przemysława Krajewskiego objęli pierwsze w meczu prowadzenie (2:1). Zgodnie z niechlubną tradycją puławianie popełniali zbyt dużo błędów technicznych. Nerwowo grali też jednak Nafciarze, bo kilka razy w prostych sytuacjach zatrzymał ich puławski golkiper Walentyn Koszowy. W wyniku tego splotu sytuacji spotkanie przez pierwsze minuty było na styku.

Po 10 min. przewagę zaczęli zyskiwać gracze Orlenu Wisły. Dopomogła im w tym dobra gra Adama Morawskiego, który przy grze w osłabieniu swojego zespołu obronił karnego. Chwilę później płocczanie prowadzili już różnicą trzech bramek (11:7 w 16 min.). W tym momencie ciężar gry w ataku Azotów wziął na siebie Rafał Przybylski. Goście przestali powiększać przewagę, ale zbliżyć się do siebie nie pozwolili. Puławianie przestrzelili drugiego w meczu karnego. Zbyt często mylili się też w obronie, przez złą komunikację.

Kryzys u podopiecznych Piotra Przybeckiego pojawił się kilka minut przed przerwą. Gracze z Lubelszczyzny zdobyli bramkę kontaktową 120 sekund przed końcem. Do remisu nie udało im się jednak doprowadzić. Na przeszkodzie po raz kolejny stanęły błędy techniczne, a konkretnie złe podania. Do przerwy zawodnicy Marcin Kurowski popełnili w sumie 7 błędów technicznych (Orlen Wisła - 2).

Po przerwie Orlen Wisła odzyskała wigor ze środkowej części pierwszej połowy. Kilka kolejnych strat Azotów napędzało kontry. W 38 min. po jednej z takich akcji Nafciarze prowadzili 20:16 i o czas poprosił Kurowski. Uspokoiło to nieco sytuację, ale wciąż kilka bramek w zapasie mieli rywale. Wadim Bogdanow obronił w tym czasie dwa karne i kilka trudnych rzutów. Robił co mógł. Bardziej nie mógł już pomóc kolegom. Kwadrans przed końcem było 25:21 dla płocczan, którzy kontrolowali mecz.

Nadzieje Azotów odżyły 10 min. przed końcem. Dobra gra w obronie spowodowała, że w kilku kolejnych akcjach zawodnicy z Mazowsza nie rzucili bramki. Okazje do wyrównania marnowali niestety sami puławianie. Swoje dołożył też znowu Morawski. W ataku nieszablonowymi rzutami z rozegrania zaskakiwał skrzydłowy Michał Daszek. Wicemistrzowie Polski nie dali sobie odebrać zwycięstwa.


KS Azoty Puławy - Orlen Wisła Płock 26:29 (14:16)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Przybylski 7, Jurecki 2 (1/2), Prce 3, Kuchczyński 1, Kubisztal 1, Sobol, Petrovsky 2, Łyżwa 3, Masłowski, Krajewski 4 (1/2), Skrabania, Kowalczyk 3, Orzechowski
Karne: 2/4
Kary: 4 min. (Petrovsky i Krajewski - po 2 min.)

Orlen Wisła: Corrales, Morawski – Daszek 6 (0/1), Racotea 3, Wiśniewski 2, Ghionea 4 (2/3), Rocha 2 (0/1), Duarte 2, Piechowski 1, Tarabochia, Pusica 1, Toledo 4, Żytnikow 2
Karne: 2/5
Kary: 10 min. (Piechowski - 4 min., Zytnikow, Pusicia i Racotea - po 2 min.)

Sędziowie: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice) oraz Tomasz Wrona (Kraków)

Widzów: 650

ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: Nikt nie chce walczyć z oszustami. To dla mnie niewyobrażalne
Najlepszym zawodnikiem meczu był...

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×