Ekipa Dariusza Molskiego nie przywykła przegrywać we własnej hali, ale przez sporą część meczu zapowiadało się na niespodziankę. Co prawda, gospodarze jako pierwsi wyszli na prowadzenie, ale sytuacja odwróciła się po karze dla Bartosza Starzyńskiego i wykorzystanym przez Tomasza Gintowta rzucie karnym. Kolejne minuty upływały pod znakiem minimalnej przewagi WKS-u Grunwald Poznań i pogoni Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów. Co jakiś czas na tablicy wyników widniał remis.
Gorzowianie przez chwilę mieli nawet trzy bramki straty, ale przed przerwą zmniejszyli je do jednej. Po powrocie na parkiet najpierw wyrównał Oskar Serpina, a miejscowych na prowadzenie wyprowadził Seweryn Gryszka. Szybka odpowiedź Filipa Kurka ponownie dała wyrównanie.
Sytuacja odwróciła się jednak w ostatnich 10 minutach. Wtedy to żółto-niebiescy przejęli inicjatywę. Nieco pomogła w tym kara znakomitego tego dnia Roberta Foglera, który był liderem poznanian. W bramce Stali świetnie spisywał się jednak Krzysztof Nowicki. Jego obrony przyczyniły się do tego, że drużyna z Gorzowa odskoczyła na trzy, a potem na cztery bramki i tej przewagi zmarnować już nie mogła.
- Cieszę się, że dostałem więcej minut i udało mi się godnie zastąpić Czarka w bramce. To, że wygraliśmy to podwójne szczęście, a jeszcze w moje urodziny to już w ogóle. Mecz był bardzo trudny. Widać, że Grunwald nam nie leży, bardzo dobrze nas znają. Myśleliśmy, że my ich też, ale udało im się nas trochę zaskoczyć. Na szczęście na sam koniec wyszło nasze doświadczenie - przyznał po meczu gorzowski bramkarz.
ZOBACZ WIDEO Wielki powrót Łukasza Teodorczyka! Gole Polaka dały mistrzostwo Anderlechtowi [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nie bez znaczenia pozostała postawa rezerwowych, bo to właśnie oni weszli w końcówce. Mowa o Gryszce, Dariuszu Śramkiewiczu czy Mariuszu Kłaku. - Nie mogliśmy pierwszą siódemką, to poszliśmy drugą i było łatwiej. Wszyscy zmiennicy, którzy weszli, rozegrali dobre zawody. Tym, którzy grali więcej, zdecydowanie nie szło. Trzeba było kombinować, szukać i znaleźliśmy - podsumował trener Dariusz Molski.
Gościom po prostu zabrakło już nieco sił. - Gorzów ma bardziej doświadczony zespół, lepiej ograny i bardziej skonsolidowany. Od 50. minuty padliśmy, a gospodarze dowieźli zwycięstwo do końca. Gdyby nie pojawiły się pewne błędy, to mogłaby być jakaś mała niespodzianka, a przynajmniej remis - skomentował Rafał Walczak, szkoleniowiec Grunwaldu.
Zwycięstwo pozwoliło Stali Gorzów zachować miano niepokonanych we własnej hali. Przedłużało też szansę na zajęcie pierwszego miejsca w tabeli na koniec sezonu. W Gdyni Spójnia jednak nie zawiodła i pokonała GKS Żukowo, broniąc fotel lidera. Poza swego rodzaju prestiżem nie ma to jednak większego znaczenia. Gorzowianie mają zaproszenie do PGNiG Superligi, ale dopiero najbliższe tygodnie odpowiedzą na pytanie, czy udźwigną ten ciężar organizacyjnie.
- Możemy się cieszyć z całokształtu. Byliśmy beniaminkiem, zakładaliśmy co innego, a wyszło co innego. Chciałbym, aby Superliga zawitała do Gorzowa. Wszyscy chcą. Musimy spróbować to ugrać. Ta hala nie jest żadną przeszkodą. Z zawodnikami to byle szybko podpisać kontrakty. Zdecydowana część zostanie, choć nie wszyscy. Wtedy zagramy w czymś, co jest wyższą szkołą "gotowania na gazie". Gdybyśmy tam weszli, to przez najbliższe dwa lata nie ma spadku. Jest z czego budować zespół, czas na to też i jest przeciwko komu się ogrywać - stwierdził Molski.
Na pierwsze decyzje klub dał sobie czas do końca maja.
Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów - WKS Grunwald Poznań 27:23 (13:14)
Stal: Nowicki, Marciniak - Gryszka 2, Śramkiewicz 2, Kryszeń 5/2, Smolarek, Gębala 1, Serpina 7, Turkowski 6, Gałat, Bekisz, Starzyński 1, Kłak, Stupiński 3
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (Starzyński, Serpina - po 2 min.)
Grunwald: Tarko, Kulczyński - Socha, Wawrzynik 1, Westwal, Fogler 6, Harasymek 2, Majewski 2, Lubiewski, Nowicki, Gintowt 2/2, Piechowiak 3, Kurek 1, Nieradko 2, Matlach 4
Karne: 2/3
Kary: 4 min. (Nowicki, Fogler - po 2 min.)
Sędziowie: Korneliusz Habierski, Grzegorz Skrobak (Głogów)
Widzów: 300