Mistrzowie Polski grają dalej - relacja z meczu Wisła Płock - Zagłębie Lubin

Wisła Płock - Zagłębie Lubin 2:1. To zdobywcy złotych medali będą dalej walczyli o obronę mistrzostwa, a drużyna Jerzego Szafrańca w najlepszym wypadku może zająć 5 miejsce. Sam mecz do złudzenia przypominał spotkanie sprzed tygodnia, kiedy to Nafciarze pokonali Lubinian 32:24. Podobny wynik padł i tym razem i to drużyna Duńczyka Flemmina Oliviera Jensena awansowała do półfinału, gdzie już czekają rewelacyjni akademicy z Gdańska. Pojedynki płocczan z drużyną prowadzoną przez Daniela Waszkiewicza na pewno przysporzą kibicom wielu emocji. Wystarczy tylko przypomnieć, że to AZS AWFiS jest jedyną drużyną, której nie potrafili pokonać niebiesko-biało-niebiescy.

Wielu kibiców przed tym meczem miało spore obawy co do formy gospodarzy. Mimo, iż tydzień wcześniej w niezłym styl pokonali Zagłębie, to jednak w rewanżowym meczu w Lubinie razili nieporadnością i nieskutecznością- płocczanie oddali ponad 20 nieskutecznych rzutów na bramkę strzeżoną przez świetnie dysponowanego reprezentacyjnego bramkarza Adama Malchera. W końcówce tamtego spotkania do poziomu gry Nafciarzy dostosowali się również lubinianie, a wydarzenia na boisku bardziej przypominały grę w dwa ognie, niż mecz piłki ręcznej.

Od samego początku sobotniego spotkania obie drużyny zagrały przyzwoicie w obronie, co spowodowało, że pierwsza bramka padła dopiero po 5 minutach gry. Jej autorem był zawodnik gości Piotr Obrusiewicz - to kolejna analogia do spotkania sprzed tygodnia, kiedy to również ten zawodnik otwierał wynik spotkania.

Przez blisko 16 początkowych minut spotkania trwał strzelecki pojedynek Wisły Płock z… Obrusiewiczem. Na tablicy świetlnej widniał wynik 6:5, a wszystkie bramki dla przyjezdnych zdobywał właśnie popularny "Obrus". Zawodnik ten ma swoistą receptę na płocką ekipę, gdyż we wszystkich meczach rozgrywanych w hali Chemika zwanej popularnie "Blaszak Areną" jest on najskuteczniejszym zawodnikiem zawodów(w 3 meczach zdobył 26 bramek).

W ciągu kolejnych 120 sekund zawodnikom Wisły udało się odskoczyć na dwubramkowe prowadzenie, jednak bramki Roberta Kieliby i Pawła Orzłowskiego doprowadziły do kolejnego remisu (7:7), a chwilę później na prowadzenie, jak się potem okazało ostatnie w tym meczu, wyprowadził ekipę prowadzoną przez Jerzego Szafrańca świetnie dysponowany Piotr Obrusiewicz.

Jednak ostatnie 10 minut pierwszej połowy należały do drużyny gospodarzy. Jak okazało się po końcowej syrenie, był to okres, który to właściwie ustalił dalszy przebieg wydarzeń. Najpierw potężnym rzutem Malchera pokonał Michał Zołoteńko, doprowadzając jednocześnie do wyrównania, a na prowadzenie podopiecznych duńskiego trenera Flemminga Oliviera Jensena wyprowadził reprezentujący w obecnym sezonie niezwykle wysoką i wyrównaną formę kołowy Bartosz Wuszter. Mimo, iż Zagłębie po bramce Obrusiewicza doprowadziło jeszcze do wyrównania, to po 3 trafieniach z rzędu Tomasza Palucha ponownie odskoczyli. Kolejną bramkę dołożył Wuszter, a rozmiary przewagi starali się zniwelować Michał Nowak i Piotr Obrusiewicz, który ustalił wynik pierwszej połowy. Gospodarze prowadzili 14:11.

Początkowe minuty drugiej partii to bezskuteczne próby odrobienia strat przez miedziowych. Płocczanie świetnie bronili, a między słupkami szalał wyśmienicie dysponowany Duńczyk Morten Seier, który o miejsce w składzie rywalizuje z Marcinem Wicharym. Jak widać obu zawodnikom konkurencja wychodzi na dobre, gdyż zarówno popularny "Wichura", jak i były reprezentant Danii ostatnimi czasy prezentują bardzo wysoką formę.

Około 39 minuty mecz skończył się dla Lubinian. Widać było, że brak im pomysłu na sforsowanie defensywy, a gdy już się to udawało to na drodze do bramki stawał Seier. W ciągu kolejnych 10 minut Lubinianie pokonali Duńczyka trzykrotnie. W tym samym czasie gospodarze oddali 8 rzutów, które trafiały do bramki gości. Na dużym luzie grał Michał Zołoteńko, który raz po raz pokonywał Adama Malchera i Michała Świrkulę.

Końcówka to już spokojne kontrolowanie przebiegu spotkania i powiększanie przewagi Nafciarzy. Wyglądało na to, że zawodnicy z Lubina pogodzili się już ze swoją porażką, jednak mimo tego starali się jak najlepiej zaprezentować przed płocką publicznością oraz garstką własnych fanów, który przyjechali do Płocka, by dopingować swoich ulubieńców.

Ostatecznie Wisła wygrała 32:24, czyli dokładnie w takim samym stosunku jak tydzień wcześniej. Ponownie najskuteczniejszym zawodnikiem lubinian był Piotr Obusiewicz , zdobywca 7 bramek. W ekipie miejscowych najskuteczniejsi byli zawodnicy, którzy od kilu lat stanowią o sile płocczan- Tomasz Paluch, Bartosz Wuszter i Michał Zołoteńko.

W półfinale play-off na płocczan czekają już nieobliczalni zawodnicy ASZ AWFiS Gdańsk, z którymi to Nafciarze będą walczyli o awans do wielkiego finału. Pierwsze mecze odbędą się już pod koniec kwietnia w Płocku. W drugim półfinale Vive Kielce zmierzy się z MMTS Kwidzyn. I pewne jest, że w żadnym pojedynku nie zabraknie emocji, gdyż obecny sezon jest najciekawszym od wielu, wielu lat. I mimo, iż od początku roku większość ekspertów stawia na ekipy z Płocka i Kielc, to jednak do ostatnich sekund finałowej potyczki niczego nie możemy być pewni.

Wisła Płock - Zagłębie Lubin 32:24 (14:11)

Wisła Płock: Seier, Wichary - Kwiatkowski, Paluch 7(86% skuteczności, 1/1k), Wiśniewski 1(100%), Kuptel, Wuszter 7(78%), Nielsen, Zołoteńko 7(86%), Twardo 4(57%), Frolov, Rumniak, Pronin 3(38%), Nat 3(75%).

Zagłębie Lubin: Malcher, Świrkula - Niedośpiał, Steczek 1(50%), Tomczak, Adamczak Paweł 3(60%), Kozłowski 3(75%, 1/1k), Bielec, Adamczak Piotr 1(100%), Morawski 1(50%), Obrusiewicz 7(78%, 2/3k), Kieliba 2(22%), Nowak 4(30%), Orzłowski 2(50%)

Kary:

Wisła 6 min (Wuszter 4min, Twardo 2min).

Zagłębie 8 min (Steczek, Paweł Adamczak, Nowak i Orzłowski po 2min)

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 5:4, 6:4, 6:5, 7:5, 7:6, 7:7, 7:8, 8:8, 9:8, 9:9, 10:9, 11:9, 12:9, 13:9, 14:9, 14:10, 14:11(Przerwa), 15:11, 15:12, 15:13, 16:13, 16:14, 17:14, 17:15, 18:15, 19:15, 20:15, 21:15, 21:16, 22:16, 23:16, 23:17, 24:17, 24:18, 25:18, 26:18, 27:18, 27:19, 28:19, 28:20, 28:21, 29:22, 30:22, 31:22, 31:23, 32:23, 32:24.

Komentarze (0)