Katarzyna Kołodziejska: Zaskoczyły mnie propozycje z polskich klubów

Była reprezentacyjna skrzydłowa postanowiła kontynuować karierę poza granicami Polski. Po półrocznym pobycie w grecki PAOK-u Saloniki przeniosła się do Turcji. - Ale propozycje z PGNiG Superligi też miałam - wyznaje.

Krzysztof Kempski, WP SportoweFakty: Dlaczego postanowiła pani zamienić Grecję na Turcję?

Katarzyna Kołodziejska (była reprezentantka Polski w piłce ręcznej): W Grecji było założenie, by zdobyć mistrzostwo kraju, ale niestety, nie udało się. Otrzymałam ciekawą propozycję z innego klubu, a że o emeryturze jeszcze nie myślę, to przyjęłam ją.

Grecja to kraj, z którym raczej nie kojarzy się gry w piłkę ręczną. Jak wyglądają tamtejsze rozgrywki?

W lidze gra 10 zespołów. My zajęłyśmy drugie miejsce po rundzie zasadniczej i mogłyśmy mierzyć się w finale z liderem, Neonią Ateny. O mistrzostwo gra się do trzech zwycięstw i niestety przegrałyśmy tę rywalizację 0:3. Trzeci i czwarty zespół po sezonie zasadniczym o nic już nie gra.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: efektowna sztuczka Arsene'a Wengera

Rozmowy z nowym klubem przebiegły sprawnie?

W kwietniu dostałam propozycję właśnie z Turcji, która była najbardziej konkretna. Mój nowy zespół, Kastamonu B. Genclik SK, grać będzie w turnieju kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzyń, a awans do grupy od zawsze był moim sportowym marzeniem.

Mówi pani o "najbardziej konkretnej" ofercie. Były inne?

Były. Z Francji, Niemiec i z Polski. Oczywiście była także możliwość pozostania w PAOK-u.

Przewinęła się myśl, że warto wrócić do kraju?

Oczywiście, że tak. Byłam bardzo mile zaskoczona telefonami z Polski, pomimo niekorzystnych opinii wypowiadanych na temat mojej osoby po rozwiązaniu kontraktu w Koszalinie. A, jak wiemy, w środowisku sportowym takie rzeczy zawsze wyjdą na jaw.

Ofert z polskiej ligi było więcej niż jedna?

Tak, co naprawdę bardzo mile mnie zaskoczyło. Proszę mnie jednak zwolnić z odpowiedzi na pytanie, o jakie kluby chodziło.

Jak długi kontrakt pani podpisała?

Na rok.

Patrząc z perspektywy czasu, gra w Grecji nie była dla pani okresem straconym? Poziomem sportowym tamtejsza liga odstaje nie tylko od rozgrywek w Polsce.

Poziom ligi w Grecji rzeczywiście jest słabszy, ale nie uważam, aby czas, który spędziłam w PAOK-u, był stracony. Prowadziła nas trenerka, która grała w Bundeslidze (Gkolia Grigoria - wyj. KK), w Lidze Mistrzyń i proszę sobie wyobrazić, że otrzymała kiedyś propozycję z dawnego Montexu. Bardzo miło będę wspominać tę krótką przygodę.

Na wyjazd do Grecji zdecydowała się pani, gdy była pierwszą prawoskrzydłową reprezentacji Polski. Od momentu zmiany selekcjonera, nie dostała pani ani jednego powołania. Temat gry w kadrze jest już zamknięty?

Dla "orzełka" i dla reprezentacji nigdy nie powiem nie. Trener ma inną koncepcję na prawym skrzydle i to jest jego decyzja, ale jeśli zadzwoni, to spakuję się w pięć minut, by pomóc dziewczynom.

Wróćmy do Turcji. Kastamonu to nowy mistrz kraju. Co pani wie o tym zespole?

Wiem, że trener jest z Turcji, a zespół tworzą dziewczyny z reprezentacji tego kraju oraz kilka zawodniczek z Europy. Od Ani Wysokińskiej, która gra w Ankarze, dowiedziałam się z kolei, że atmosfera w tym zespole jest bardzo dobra. Nie mogę się już doczekać poznania nowej drużyny.

Klub marzy o awansie do Ligi Mistrzyń. Pani zdaniem jest to realne?

Na razie trudno mi to stwierdzić. Czekam na pierwsze treningi z nową drużyną i wtedy będę mogła coś więcej powiedzieć. Oczywiście losowanie grup też będzie miało duże znaczenie.

Turcja nie jest w ostatnim czasie "spokojnym" terenem. Nie ma pani obaw przed wyjazdem do tego kraju?

Obecnie sytuacja w Europie jest chyba bardziej niebezpieczna niż w Turcji. Ja będę przebywać na północy, gdzie jest spokojniej niż np. na południu. Na pewno stanowi to duże wyzwanie, jeżeli chodzi o religię i kulturę, ale bardzo ciekawi mnie ten kraj. 17 lipca zaczynam przygotowania, więc chcemy z mężem być tam już kilka dni wcześniej, żeby się zaaklimatyzować.

Komentarze (0)