Tałant Dujszebajew: Ubiegły rok był najtrudniejszym w mojej karierze

Maciej Szarek
Maciej Szarek
Zaczęliście sezon z wysokiego "C". Wygrana na turnieju w Veszprem pokazuje jak silne w tym sezonie będzie Vive?

Nie. Ten turniej tak naprawdę nic nie znaczy. Pojechaliśmy tam pograć, powalczyć, sprawdzić się. My i pozostałe kluby jesteśmy jeszcze na różnym etapie przygotowań, więc wynik nie mówi za wiele. Nie zagraliśmy też na tyle dobrze, żeby wpadać w hurraoptymizm. Stoimy obiema nogami na ziemi. Wyniki to wyniki, ale nasza gra nie jest jeszcze na takim poziomie, jakiego chcemy i oczekujemy. Ciężko trenujemy, żeby przyszedł automatyzm, żeby wyeliminować błędy. Kiedy nadejdzie właściwa forma? Tego nikt nie wie, nawet my. Nie da się tego zaplanować.

Imponowali zwłaszcza nowi gracze. Musi być trener zadowolony z letnich ruchów kadrowych.

Grali tylko Marko Mamić i Blaz Janc, Alex (Dujszebajew - red.) nie. Fakt, obaj pokazali się z dobrej strony. Co roku mówię, że mój zespół jest najlepszy, złożony z najlepszych zawodników na świecie od 1 lipca do 30 czerwca. Zawsze tak będę uważał i nie będę na nic narzekać, bo wiem, że robimy wszytko, by utrzymywać kadrę na najwyższym możliwym poziomie.

Na co patrzy trener przy wyborze nowych zawodników? Jak zminimalizować ryzyko transferowej wtopy?

Gdybyśmy zawsze w życiu wiedzieli co jest właściwe, to nikt nigdy nie popełniałby błędów. Zmiany są naturalne. Każdy człowiek jest inną osobą, a różne rzeczy mogą być przyczyną powodzenia lub porażki transferu. Charakter zawodnika, głowa, umiejętności, to jak wkomponuje się w zespół. Nie każdy będzie grać w jednym klubie super i w drugim tak samo. Na wszystko trzeba zwracać uwagę i patrzeć na spokojnie, jak na kolejny krok w życiu. Nigdy do końca nie wiadomo czy dany zawodnik będzie nam pasował. Zawsze możemy zrobić błąd, ktoś może nie pasować, to normalne.

Trzeba też mieć na uwadze finanse, nasz budżet. Nie mamy takich środków jak PSG, ale jako klub pracujemy bardzo dobrze, mamy świetny zarząd i prezesa, który wie, czego chce. Może nie jesteśmy najbogatsi, ale dzięki pracy jesteśmy jednym z najlepszych klubów Europy.

Proszę nam więc coś o tych "nowych" więcej opowiedzieć. Na pierwszy ogień ten, którego zna trener najlepiej: Alex Dujszebajew.

Wiedzieliśmy, że Denis Buntić od nas odejdzie i zaczynaliśmy przygotowywać zmiany w zespole, który jest z każdym rokiem starszy, by go odmładzać. Prezes Servaas zapytał o Alexa, a ja go poleciłem, bo jest to bardzo dobry zawodnik, odpowiednio przygotowany taktycznie i przy tym ma inną charakterystykę niż Krzysztof Lijewski. Dzięki temu zwiększa nasze możliwości i elastyczność zespołu. To świetna kombinacja. Alex nie będzie raz za razem rzucał po 10 bramek w spotkaniu, ale ma robić to, co bardzo dobrze potrafi - podać do koła, rozegrać. Ale ja tu nie chcę też za dużo gadać, żeby nie było, że chwalę go tylko, bo to mój syn. Po prostu cenię go jako zawodnika.

To nie pierwszy raz, kiedy będzie trener współpracował z synem. To jednak zupełnie inna historia niż ta z Madrytu, bo teraz Alex ma być jednym z liderów, nie młodym gniewnym.

Tak. Gdy pracowaliśmy razem w Madrycie, to było jeszcze dziecko, miał 16 lat. Dopiero debiutował w poważnych rozgrywkach. Jak miał 18 lat to wyjechał już do La Rioja, by się dalej rozwijać. Teraz Alex nie tylko dla mnie, ale dla każdego, kto rozumie piłkę ręczną, jest już na najwyższym poziomie. Bardzo mnie to cieszy. Oczywiście bacznie śledziłem jego postępy.

Druga z nowych twarzy: Blaz Janc.

No tu nie ma co ukrywać: Blaz ma niespełna 21 lat, a już jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji i znamy go już od wielu lat. Bardzo cieszymy się, że przyszedł do nas, mając oferty z innych najlepszych klubów świata. To wiele mówi.

Od pierwszego spotkania widać, że to demon szybkości. Jakie ma inne atuty?

Doświadczenie. Mimo że jest tak młody, to grał już cztery czy pięć lat w Lidze Mistrzów czy reprezentacji. Trzeba zaznaczyć też, że ma wiele chęci do pracy, miło obserwuje się go na treningach. No i może nam bardzo pomóc w obronie: i na "dwójce", i na "jedynce". Jestem z niego bardzo zadowolony.

Trzeci jest Marko Mamić.

To kolejny bardzo młody zawodnik, który do nas dołącza. Marko przede wszystkim ma kapitalne warunki fizyczne i z każdym rokiem idzie bardzo mocno do przodu. Może być dla nas bardzo ważnym ogniwem, jeśli damy mu czas. on potrzebuje go dużo, a także spokoju i cierpliwości. Granie na środku obrony i na lewym rozegraniu, to bardzo trudne zadanie, ale jestem pewny, że da radę i jak zagra 15-20 spotkań, to zobaczymy duży postęp. To taki typ zawodnika i człowieka.

Chorwat to chyba połączenie Michała Jureckiego oraz Karola Bieleckiego, prawda?

Ma super warunki, dobry rzut, siłę, potrafi grać w obronie. To bardzo kompletny zawodnik. Do tego gra dla zespołu. Marko musi uwierzyć w siebie, że może być na najwyższym poziomie. Może i nie jest jeszcze tak znany, jak dwaj poprzedni, ale z czasem pokaże, że to bardzo dobry zawodnik i przyszłość naszego klubu.

No i chyba należy doliczyć czwarty transfer: Dean Bombac w najlepszej dyspozycji.

Każdy zawodnik ma w swojej karierze rok czy dwa po prostu pechowy. Taki się Deanowi trafił w poprzednim sezonie. Przez dobre kilka lat nie miał wcześniej żadnej kontuzji, a tutaj i na igrzyskach złapał uraz, i potem zaraz po powrocie do gry. Tak chyba musiało być, nic strasznego się na szczęście nie stało. Teraz będzie lepiej. Życie sportowca - jak i każdego człowieka - może być w pełni szczęśliwe, tylko jeśli cieszy się pełną zdrowia. Dlatego właśnie tego zawsze najpierw życzę każdemu.

To znaczy, że Vive będzie silniejsze niż przed rokiem?

Musimy mieć szacunek do tego, co było wcześniej. Nie chcę określać czy będziemy słabsi, gorsi czy tacy sami. To się okaże przez naszą grę. Jak będziemy pokazywać swoje możliwości w każdym meczu, przez cały sezon, to mogę odpowiedzieć na to pytanie w czerwcu, po zakończeniu sezonu.

Cel na ten sezon?

Jak najlepsza gra w każdym kolejnym spotkaniu - to oczywiste. Jeśli chodzi o wyniki, to na pewno na pierwszym miejscu jest krajowy dublet. Potem Liga Mistrzów. Final Four jest naszym marzeniem, jak co roku. A tam, to już inna bajka.

Jakie są na to szanse?

Jest tyle zespołów, które mają podobne aspiracje, że jest to bardzo trudne zadanie. W ostatnich pięciu latach nasz klub był tam trzy razy, a nie każdy może się tym pochwalić. Tylko Barcelona, Kiel, Veszprem i my. Elitarne grono. Musimy to doceniać i się z tego cieszyć. Chcemy tam być po raz czwarty. To byłoby, znów, spełnienie naszych marzeń.

Czy PGE Vive awansuje w tym roku do Final Four Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×