PGNiG Superliga: mecz bramkarzy w Lubinie. Zagłębie pokonało MKS Kalisz

Materiały prasowe / ZAGŁĘBIE LUBIN / PGNIG SUPERLIGA
Materiały prasowe / ZAGŁĘBIE LUBIN / PGNIG SUPERLIGA

MKS Zagłębie Lubin wykorzystało atut swojego parkietu i pokonało przed swoją publicznością MKS Kalisz (32:28). To dla ekipy Bartłomieja Jaszki druga wygrana z rzędu w PGNiG Superlidze. Znacznie przyczynił się do niej MVP spotkania, Anderson Mollino.

Zagłębie rozpoczęło starcie drugiej kolejki od potężnego uderzenia i w 6. minucie meczu prowadziło z beniaminkiem już pięć do jednego. Był to efekt interwencji Patryka Małeckiego oraz bardzo dobrze zorganizowanej defensywy.

MKS Kalisz przez długi czas nie mógł znaleźć sposobu na obronę gospodarzy i po kwadransie zawodów przegrywał w Lubinie różnicą siedmiu bramek. Ekipa przyjezdnych odżyła, gdy z pomocą przyszedł Edin Tatar.

Po zabójczym kontrataku Dzianisa Kryckiego zespół gości zniwelował w 27. minucie rywalizacji straty do dwóch trafień. Atmosfera na parkiecie zgęstniała. Tuż przed końcem pierwszej połówki bezpośrednią czerwoną kartkę ujrzał Łukasz Kobusiński. Za co? Za atak z tyłu na rękę wyskakującego do rzutu Michała Stankiewicza.

Tuż po zmianie stron pomocy medycznej po zderzeniu podczas interwencji w obronie potrzebował Michał Bałwas. Zawodnik przez długi czas nie podnosił się z parkietu i przelewał się przez ręce medyków. Najprawdopodobniej stracił na chwilę przytomność, a później z trudem doszedł o własnych siłach na ławkę rezerwowych.

Na lubińskim parkiecie nieprzerwanie trwała zacięta wymiana ciosów. Emocje wzrosły jeszcze bardziej, gdy do upragnionego wyrównania doprowadził w 37. minucie Kirył Kniaziew. Pożar ugasił jednak Mikołaj Szymyślik, który wziął odpowiedzialność na swoje barki.

Na chwilę, ponieważ zespół z Kalisza w 47. minucie mógł znów rzucić na remis. Arcyważnej bramki gości nie było, a Zagłębie trafiło do siatki przeciwników sześć razy z rzędu. Na 180 sekund przed końcem pojawił się na boisku Bartłomiej Jaszka i wywalczył zaledwie kilkanaście sekund później rzut karny, który wykorzystał Arkadiusz Moryto (30:24). MKS zniwelował część strat dzięki świetnej końcówce Artura Bożka. Choć apetyty były duże, kaliszanie na pierwszą wygraną muszą jeszcze cierpliwie poczekać.

MKS Zagłębie Lubin - MKS Kalisz 32:28 (17:14)

Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz - Stankiewicz 2, Przysiek 4 , Kużdeba 2, Mrozowicz 3, Pawlaczyk, Gębala, Szymyślik 3, Czuwara 3, Pietruszko, Jaszka, Moryto 7, Mollino 8
Karne: 4/4
Kary: 6 min.

MKS Kalisz: Tatar, Jarosz - Bożek 5, Adamski 3, Kniazieu 3, Czerwiński, Bałwas 1, Grozdek 1, Misiejuk 2, Drej 6, Adamczak, Galewski 5, Krytski 2, Kwiatkowski, Kobusiński
Karne: 1/2
Kary: 8 min.

Czerwona kartka: Łukasz Kobusiński (w 27. minucie za faul)

Sędziowie: Krzysztof Bąk - Kamil Ciesielski

Widzów: 751 (w tym klub kibica gości)

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: bomba za bombą. Efektowne gole w Głogowie

Komentarze (2)
avatar
Grzymisław
10.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zagłębie wygrywa, tym razem z bardziej zwyczajnym rozkładem bramek(w pierwszej kolejce 20 z 23 goli rzucili dwaj zawodnicy). Jednak Kalisz stanowił zagrożenie bardzo długi czas. Zadecydował bli Czytaj całość
avatar
alonso
10.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bravo Zagłębie. Bravo Jaszka. Nareszcie widać walkę i życie na ławce. Oby tak dalej. Trener żyje meczem. Jeszcze tylko trochę zimnej krwi i skuteczności. No i emocje. O to chodzi w ręcznej.