Michał Jurecki: Jeśli myśli się o pierwszym miejscu w grupie, to każdy punkt jest ważny

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Michał Jurecki
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Michał Jurecki

Szczypiorniści PGE Vive Kielce nie ukrywają, że ich celem w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów jest awans do najlepszej czwórki. Żółto-biało-niebiescy wiedzą jednak, że o przepustkę do Final Four będzie niezwykle trudno.

Kielczanie mogę mieć małe deja vu. Poprzedni sezon także inaugurowali na Białorusi. W ich szeregach zabrakło wtedy jednak kapitana zespołu, Michała Jureckiego, leczącego kontuzję stawu skokowego, której to nabawił się podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Mistrzowie Polski poradzili sobie bez rozgrywającego i zwyciężyli 35:27.

- W tamtym roku moi koledzy też zaczynali Ligę Mistrzów z Mieszkowem, ale ja byłem po operacji i mogłem tamten mecz oglądać z kanapy przed telewizorem. Cieszę się, że teraz jestem w pełni zdrów i mogę razem z nimi wybrać się na tę fajną wycieczkę do Brześcia - śmiał się przed wyjazdem z Kielc zawodnik. Jurecki szybko jednak porzucił żarty i na poważnie dodał: - Powiedziałem "wycieczka", bo tam trudno jest przejechać przez granicę, długo się stoi w kolejce. Na pewno, gdy już będziemy na miejscu, to nie będzie już żadna wycieczka, ale naprawdę ciężka praca.

Kielczanie mają za sobą sześć spotkań. Trzy rozegrali w trakcie przygotowań do sezonu, a kolejne trzy były starciami ligowymi. Żółto-biało-niebiescy na krajowym podwórku pokonywali swoich rywali kolejno - piętnastoma, szesnastoma i ośmioma bramkami.

- Z całym szacunkiem dla tych drużyn, z którymi rozgrywaliśmy mecze w tym sezonie, czyli zespołów z Kalisza, Kwidzyna czy Lubina, ale jednak podczas tych pojedynków mogliśmy sobie pozwolić na ćwiczenie kilku różnych wariantów, czy to w ataku, czy w obronie. Robiliśmy to po to, żeby móc się przygotować do tego, chyba najważniejszego, meczu na początku sezonu, czyli starcia w Brześciu. Wiadomo przecież, że rozgrywki Ligi Mistrzów chcemy zacząć od zwycięstwa - powiedział rozgrywający.

ZOBACZ WIDEO Piotr Frelek: W pierwszej połowie nie graliśmy. Myśleliśmy, że samo się wygra

W zespole rywali PGE Vive - Mieszkowie doszło do kilku istotnych zmian. Zespół opuściło sześciu graczy, przyszło aż ośmiu. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa uważają jednak, że to nie będzie miało negatywnego wpływu na poziom tej ekipy.

- Na pewno kilka zmian zostało w ich szeregach przeprowadzonych, ale to nie znaczy, że są drużyną słabszą. Odszedł Kristopnas, ale przyszedł Igropulo, odszedł Jamali, ale zakontraktowali Djordicia, Babiczewa zastąpił Poteko, więc będą mieli zawodników na podobnym poziomie. Już w tamtym sezonie rzeczywistość w Lidze Mistrzów pokazała, że nawet, gdy jedzie się na mecz wyjazdowy do teoretycznie słabszego przeciwnika, to nie zawsze wychodzi się z niego zwycięsko. Musimy być skupieni przez całe sześćdziesiąt minut tego spotkania, żeby z trudnego terenu wywieźć dwa punkty - przestrzega kapitan mistrzów Polski.

Przywiezienie kompletu "oczek" z Białorusi może się okazać kluczowe pod koniec rundy grupowej. Ekipa z woj. świętokrzyskiego trafiła w tym roku do naprawdę silnego zestawienia i w starciach z zespołami, które mają nieco mniejsze doświadczenie, po prostu musi wygrywać. Wielkiej filozofii w tym nie ma.

- Tamten sezon pokazał, że każdy punkt jest ważny. Straciliśmy je w Kristianstad, czy w Celje, a później bardzo by nam się one wtedy przydały. Jeśli chce się myśleć o pierwszym miejscu w grupie, to każda zdobycz jest niezwykle istotna - podkreśla rozgrywający.

Gwiazdą białoruskiego zespołu jest mający za sobą karierę w Kielcach - Serb - Rastko Stojković. Żółto-biało-niebiescy doskonale znają jego styl gry i wiedzą, że może być jedną z najgroźniejszych broni Mieszkowa. - Rastko to taki zawodnik, który się może mniej przepycha, ale więcej biega między obrońcami, szuka swojej pozycji, a to tylko świadczy o tym, że fizycznie jest mocny. Jest bardzo silnym facetem i zawsze przeciwko niemu się ciężko gra. Na pewno to jest jeden z zawodników, których będzie trzeba powstrzymać w tym sobotnim meczu - dodaje Jurecki.

Chociaż na boisku rozgrywający jest wulkanem energii, poza parkietem lubi spokojne rozrywki - grę w golfa, czy też na przykład łowienie ryb. W czasie, gdy wszyscy ostatnio masowo wrzucają na swoje profile w social mediach zdobycze zebrane podczas grzybobrania, Jurecki przed meczem z Mieszkowem pokazał, jak relaksuje się w trakcie wędkowania.

- Łowienie ryb to dla mnie forma odpoczynku, nie tylko fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego. Bardzo mnie wycisza takie siedzenie nad wodą, nawet gdy spławik się nie rusza, a ryba nie bierze. Samo otoczenie, przyroda niezwykle mnie relaksują - zakończył mistrz Polski.

Komentarze (0)