PGNiG Superliga: sensacja w Mielcu, Pogoń wciąż z zerem (wyniki)

przygotowawcza ataku pozycyjnego prawie nie występowała. Oba zespoły grały mocno do przodu co było bardzo widowiskowe i o dziwo nie tworzyło wielu błędów. Do 10 minuty dominował MMTS 7:3, ale później mielczanie zaczęli grać niesamowicie w obronie i wyszli na +3. Do 40 minuty dalej mecz był pod kontrolą Stali, która prowadziła nawet +7. Od 40 minuty Stal zaczęła zwalniać grę przez co MMTS zaczął lepiej funkcjonować w obronie i doszedł Stal na dwie bramki. Mielczanie po słabych 10 minutach znów przyśpieszyli grę i znów odskoczyli. Wczoraj można było zobaczyć ile znaczy pełna ławka. Duety Sarajlić-Mochocki, Kawka-Wypych, Krępa-Wojkowski, Wilk-Janyst, Kłoda-Cużić zmieniały się płynnie i każdy dostawał swoje minuty. Jedynie Krupa grał 60 minut, a Wiśniewski wchodził tylko na karne, których było aż 9 dla MMTS-u. Lipa bronił na ponad 40% z gry (bez karnych), Kawka bombardował bramkę kwidzynian z drugiej linii (11/14 robi wrażenie), a swoje dorzucili Chorwaci. Taką Stal chce się oglądać, zagrali jak za dawnych czeczeńskich lat. Nie było odpuszczania, nie było kalkulacji, tylko walka i odważna gra. Pełny skład zrobił różnicę, a prawie 40 rzuconych bramek to rewelacyjny wynik. Tak grając w najbliższych kolejkach mielczanie powinni punktować. Trzeba też odnotować, że mielecki klub kibica wsparty kibicami z Kielc zrobił ogromną robotę w tym meczu. Głośny doping przez 60 minut pomagał zawodnikom. Brawa dla zwycięzców, uznanie dla pokonanych, bo kwidzynianie zostawili w tym meczu ogrom zdrowia i serca, jednakże to Stal była lepsza.