Pierwsze spotkanie obu ekip, rozegrane w ubiegły weekend w stolicy Portugalii, zakończyło się wygraną Benfiki 28:24. Mimo tej różnicy, losy rywalizacji były otwarte niemal do ostatniego gwizdka. O wygranej Benfiki zadecydowały regularnie wykorzystywane rzuty karne w końcówce.
Szczypiorniści Gwardii udowodnili jednak swoją postawą, że przedwczesne skazywanie ich na pożarcie było błędem. Zagrali bez kompleksów, twardo w defensywie, a na szczególne słowa uznania zasłużyli bramkarz Adam Malcher i prawoskrzydłowy Patryk Mauer, autor 9 bramek.
Pomiędzy bojami w Pucharze EHF, opolanie rozegrali w środę ligowy mecz z MMTS-em Kwidzyn. Podobnie jak w Lizbonie, przez większość czasu pokazywali w nim dobrą dyspozycję. Co więcej, dyktowali nawet warunki gry i dlatego po końcowym gwizdku mogli sobie mocno pluć w brodę, że zakończyli zawody bez choćby jednego punktu. Przegrali 22:23.
- I w pierwszej, i w drugiej połowie mieliśmy swoje szanse na wypracowanie pokaźniejszej zaliczki niż trzy czy cztery bramki. Ale ich nie wykorzystaliśmy. A w takich okolicznościach trudno jest wygrać starcie z tak doświadczonym przeciwnikiem jak MMTS. W niedzielę przed nami kolejny trudny mecz z Benfiką, ale mam nadzieję, że zrekompensujemy sobie w nim niepowodzenie w PGNiG Superlidze - wyjaśniał Rafał Kuptel, trener Gwardii.
Wygrana jest potrzebna jego zespołowi jak tlen. A to dlatego, że licząc zmagania na wszystkich frontach, ekipa z Opola przystąpi do rewanżowego boju z Benfiką po serii czterech kolejnych niepowodzeń.
Trzeba jednak pamiętać, że na europejskim froncie samo zwycięstwo może nie wystarczyć do wprawienia w ekstazę kibiców. Odwrócenie losów dwumeczu będzie zadaniem trudnym, lecz z pewnością nie należy zaliczać go do kategorii niewykonalnych.
Puchar EHF, 2. runda eliminacji (rewanż):
KPR Gwardia Opole - S.L. Benfica Lizbona/ 15.10 (niedziela), godz. 16.00, Hala Okrąglak
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"